Nie było euforii po dymisji Antoniego Macierewicza. Zdarzały się sytuacje, że były różnice, natomiast w wielu sprawach, tych kluczowych, dotyczących obronności państwa, była współpraca - przekonywał w "Jeden na jeden" rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński dzień po dymisji byłego już szefa MON.
We wtorek doszło do rekonstrukcji rządu Mateusza Morawieckiego. Ze stanowiskiem pożegnał się między innymi Antoni Macierewicz.
Łapiński powiedział w TVN24, że w Pałacu Prezydenckim po tej dymisji nie było "euforii".
- Prezydent podziękował ministrom, którzy odchodzili i życzył wszystkiego najlepszego i ciężkiej, dobrej pracy tym ministrom, którzy ich zastąpili - dodał.
"Takie wydarzenia nie muszą być celebrowane"
Na pytanie, dlaczego uroczystość odwołania ministrów odbyła się w zaciszu gabinetów, stwierdził, że "widocznie takie były ustalenia". - Natomiast odbyło się to w sposób odpowiedni, godny w gabinecie u pana prezydenta (...). To była naprawdę bardzo kulturalna ceremonia, może oczywiście bez fanfar, bez kamer, ale tak czasami bywa, że takie wydarzenia nie muszą być jakoś celebrowane - dodał.
Na uwagę, że relacje prezydenta z szefem MON były trudne, Łapiński powiedział, żeby nie sprowadzać tych dwuletnich relacji tylko do sytuacji spornych. - Były sytuacje, jak szczyt NATO, wojska amerykańskie w Polsce, jak zwiększenie nakładów na obronność, które były wspólne - zauważył rzecznik prezydenta.
Podkreślił, że "nie było wojny" Andrzeja Dudy z szefem MON. - Zdarzały się sytuacje, że były różnice, natomiast w wielu sprawach, tych kluczowych, dotyczących obronności państwa, była współpraca - powtórzył.
"Zmiany nie mogły się odbyć bez zgody lidera PiS"
Łapiński przekazał, że prezydent spotkał się w niedzielę z premierem Mateuszem Morawieckim w sprawie zmian w rządzie.
- Pan premier zaproponował kilka zmian w kilku resortach, przedstawił je. Pan prezydent był o nie pytany. Uznał, że podpisze te wnioski - dodał.
Zwrócił uwagę, że premier musiał mieć wcześniej ustalone zmiany w rządzie z kierownictwem PiS i Zjednoczonej Prawicy. - Przecież takie zmiany nie mogły się odbyć bez zgody lidera PiS - dodał.
"Nie było żadnych szantażów"
Rzecznik prezydenta odniósł się także do wpisu na Twitterze redaktora naczelnego "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasza Sakiewicza, który napisał: "Na Dudę już nie zagłosuję. Dla mnie sprawa odwołania ministra Antoniego Macierewicza jest oczywista. Prezydent Andrzej Duda dopiął swego wyszantażował tą dymisję a ja obiecałem, że w takiej sytuacji na niego nie zagłosuję. I tej obietnicy dotrzymam" (pisownia oryginalna - red.).
- Po pierwsze, nie było żadnych szantażów. Po drugie, emocje nie są dobrym doradcą w polityce. Myślę, że dzisiaj jest czas, żeby te emocje ochłonęły, minie kilka dni i myślę, że już takich wpisów, i wystąpień nie będzie. Dzisiaj jest potrzeba ciężkiej, dobrej, spokojnej pracy całej biało-czerwonej drużyny czy całej drużyny dobrej zmiany - powiedział Łapiński.
- Musimy uznać jedną podstawową zasadę: nie ma wrogów na prawicy - podkreślił.
Pytany, dlaczego na zaprzysiężeniu nowych ministrów nie było prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, powiedział, że nie ma na ten temat informacji i dodał, że to pytanie do rzeczniczki partii.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24