Ewidentna gra na czas, psująca przy okazji cały system dostępu do informacji publicznej - tak Krzysztof Izdebski, prawnik i dyrektor fundacji ePaństwo, skomentował wszczęcie przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych postępowania w sprawie obowiązku opublikowania przez Kancelarię Sejmu list poparcia kandydatur do nowej KRS. Ocenił, że "z prawnego punktu widzenia to jest kompletny absurd". Zwrócił uwagę, że te kwestie rozpatrywał już Naczelny Sąd Administracyjny, który wydał prawomocny wyrok.
Mimo wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego kancelaria Sejmu wciąż nie poinformowała, kto podpisał się na listach poparcia dla kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. We wtorek Centrum Informacyjne Sejmu poinformowało w komunikacie, że prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zbada zgodność z prawem polskim i europejskim procedury udostępnienia list poparcia kandydatów do nowej, wyłanianej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa.
Do czasu wydania decyzji przez prezesa UODO kancelaria jest zobowiązana do "powstrzymania się od upublicznienia lub udostępnienia w jakiejkolwiek formie" danych osobowych osób popierających kandydatów do nowej KRS.
"Ewidentna gra na czas, psująca przy okazji cały system dostępu do informacji publicznej"
Decyzję w sprawie list poparcia sędziów do wyłanianej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa komentował w TVN24 Krzysztof Izdebski, prawnik i dyrektor fundacji ePaństwo. Powiedział, że "od rana przeciera oczy, czytając ten komunikat".
- Z prawnego punktu widzenia to jest kompletny absurd - stwierdził Izdebski.
- Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrywał też dokładnie to, czy prawo do prywatności, ochrona danych osobowych, ma zastosowanie w tej sprawie. NSA, a wcześniej wojewódzki sąd administracyjny, stwierdził, że absolutnie nie, bo ci sędziowie działali w ramach swoich funkcji, oni podpisali [listy poparcia - przyp. red.] jako sędziowie - podkreślał. Dodał, że "w artykule 86 rozporządzenia jest wprost napisane, że przepisy RODO nie mają zastosowania do kwestii dostępu do informacji publicznej".
Gość TVN24 zaznaczył, że decyzja, którą wyda prezes UODO "będzie mogła być znowu zaskarżona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego".
- Prezes już w tej chwili wie, że jakiejkolwiek decyzji by nie wydał, (...) to i w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym i - jeżeli zajdzie potrzeba - w Naczelnym Sądzie Administracyjnym jego ewentualna decyzja, żeby nie udostępniać tych list, się nie ostanie - wskazywał Izdebski.
Jego zdaniem prezes "idzie na przegraną". - Ewidentnie gramy na czas, psując przy okazji cały system dostępu do informacji publicznej. (...) To ma wpływ na rozwalenie systemu dostępu do informacji czy szerzej - jawności funkcjonowania państwa - ocenił gość TVN24.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z KRZYSZTOFEM IZDEBSKIM:
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24