Zaufał Platformie Obywatelskiej, wierzył w Jarosława Kaczyńskiego, w końcu postanowił wystąpić z Prawa i Sprawiedliwości. W politycznym życiorysie Przemysława Wiplera nie brakowało wzlotów i upadków.
35-letni Przemysław Wipler zrezygnował w poniedziałek z członkostwa w PiS. Polityk poinformował, że rozpoczyna budowę nowego ruchu politycznego, zakładając stowarzyszenie "Republikanie". Zapowiedział, że zamierza - jak mówił - "przez chwilę" być posłem niezrzeszonym.
Zapatrzony w Platformę Obywatelską
Wipler pod koniec lat 90. był szefem studenckiego samorządu na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował także jako dziennikarz "Najwyższego czasu!" - skrajnie liberalnej gazety Unii Polityki Realnej. W partii pełnił funkcję rzecznika.
W 2001 r. uczestniczył w zjeździe założycielskim Platformy Obywatelskiej w gdańskiej Hali Olivii - jej twórcy byli dla niego idolami. - Wierzyłem, że powstaje formacja, która będzie obniżała podatki, ograniczy państwo i arogancję władzy - przyznał w programie "Czarno na białym".
Rok później został szefem sztabu wyborczego kandydatki na prezydenta Warszawy - Julii Pitery.
Praca w ministerstwie
W latach 2003-2004 współpracował z Centrum im. Adama Smitha. Twierdzi, że zawsze był republikaninem, wyznawcą liberalizmu gospodarczego. Po wygranej PiS w 2005 roku został dyrektorem jednego z departamentów w Ministerstwie Gospodarki.
Po katastrofie smoleńskiej założył "Ruch 10. kwietnia" z którym domagał się od rządu prawdy o tragedii. To zaowocowało uznaniem w oczach partyjnych liderów. Dzięki ich wsparciu, w 2011 roku wywalczył mandat poselski.
Wipler stwierdził też, że "co do zasady" zgadza się z tezą o wybuchu na pokładzie tupolewa przed katastrofą, którą wyznaje Antoni Macierewicz. - Nie znam nikogo, kto poważnie polemizowałby z tezami Antoniego Macierewicza - mówił.
Poróżniły kwestie gospodarcze
Decyzja o odejściu z PiS kształtowała się - jak mówił - "od kilku tygodni" i wynikała z kilku powodów. Jednym z nich były różnice w spojrzeniu na kwestie gospodarcze. W PiS - powiedział Wipler - "osoby o poglądach wolnorynkowych są, ale uważają, że to nie są sprawy najważniejsze". - Ja uważam, że są - stwierdził, dodając, że widzi siebie jako polityka konserwatywnego o wolnorynkowych poglądach.
Równocześnie dodał jednak, że "nie stanie w szerokim antypisowskim obozie" i "nie będzie atakował Jarosława Kaczyńskiego".
Jego zdaniem ogromny błąd w momencie odłączania się od Prawa i Sprawiedliwości popełniali i politycy Polska Jest Najważniejsza i Solidarnej Polski, "chcąc pokazać, czym się różnią od PiS".
Dzieci z niepełnych rodzin gorsze?
Dwa tygodnie temu, gdy był jeszcze w PiS, na kongresie Rodzin i Kobiet Konserwatywnych w Poznaniu zachwalał dzieci z rodzin wielodzietnych - sam ma czwórkę.
Kontrowersje wzbudziły jego słowa na temat dzieci z rozbitych rodzin. Jak pisała "Gazeta Wyborcza", "aby oszczędzić swoim dzieciom traum, wybrał dla nich przedszkole i szkołę, do których nie są przyjmowane dzieci rozwodników i samotnych matek". W "Dzień dobry TVN" tłumaczył, że dzieci z niepełnych rodzin są gorsze. - Często popadają w depresję i nałogi, dużo częściej niż dzieci z pełnych rodzin popadają w agresję - mówił.
Rodzice Wiplera są rozwiedzeni. Poseł ma przyrodnią siostrę, która samotnie wychowuje córkę.
Autor: rf/tr/k / Źródło: TVN24, PAP