Wybory już w najbliższą niedzielę, do obsadzenia dziesiątki tysięcy stanowisk. Sprawdzamy, dlaczego opłaca się zostać radnym i ile zarabiają prezydenci, burmistrzowie i wójtowie niekoniecznie dużych miast.
Najwięcej, bo około 40 tysięcy - wybierzemy radnych gmin, powiatów, miast oraz województw.
Ci, w związku z tym, że pełnią tzw. funkcję społeczną nie otrzymują pensji, a dietę, najczęściej miesięczną. Zależnie od urzędu, w którym zasiadają, są one różnej wysokości. Ustawa budżetowa wyznacza górną granicę zarobków, dolnej nie ma. Ale kwotę, która ostatecznie trafia do portfela radnego ustala indywidualnie każda rada.
"Widełki" dla radnego
I tak 2649,69 zł (kwota zryczałtowana) to maksymalne wynagrodzenie w przypadku radnych: sejmiku województwa, powiatu powyżej 120 tys. mieszkańców oraz radnych gminy i dzielnic powyżej 100 tys. mieszkańców.
Mogą tyle zarabiać, ale nie muszą - maksimum otrzymują bowiem najczęściej tylko przewodniczący sejmików i rad. Wiceprzewodniczący i "zwykli" radni otrzymują diety odpowiednio mniejsze.
Przykładowo przewodniczący sejmiku województwa opolskiego zarabia 2649 zł, wiceprzewodniczący 2384 zł, a radny 1766 zł. Z kolei przewodniczący rady miejskiej w Opolu także otrzyma 2649 zł. Dieta jego zastępcy wynosi już tylko 2030 zł, a szeregowego radnego - 1501 zł.
Z mniejszymi zarobkami muszą liczyć się radni z mniejszych miejscowości. Tam górna granica jest niższa.
Nie więcej niż 2252,24 zł zarobi radny powiatu od 60 do 120 tys. mieszkańców, a 1854,78 zł radny powiatu poniżej 60 tys. mieszkańców. Dla porównania: przewodniczący rady powiatu koneckiego, liczącego 85 tys. mieszkańców (woj. świętokrzyskie) zarabia 2139 zł, wiceprzewodniczący 1576 zł, a radny 1126 zł.
Z kolei w gminie od 15 tys. do 100 tys. mieszkańców radny zarobi maksymalnie 1987,27 zł. Zaś w tych najmniejszych - poniżej 15 tys. mieszkańców - 1324,85 zł.
W Kwilczu (gmina liczy niewiele ponad 6 tys. mieszkańców) w woj. wielkopolskim dieta podstawowa radnego jest jedną z niższych w kraju. W przypadku zwykłego radnego wynosi 250 zł. Wiceprzewodniczący dostaje ok. 400 zł, a przewodniczący 800 zł.
Czy praca z jeden złoty jest możliwa?
Tyle górne granice zarobkowania. A co z dolnymi? Okazuje się, że można pracować nawet za złotówkę, jeśli okoliczności tego wymagają.
I tak w Obrzycku (ponad 4-tysięczna gmina w woj. Wielkopolskim) w 2002 roku radni zdecydowali o obniżeniu swoich diet do 1 zł. Powodem była trudna sytuacja miasta. W kolejnych latach dali sobie podwyżki. Ich diety obecnie wynoszą 300 zł.
Czy pracodawca może wyrzucić radnego?
Na pierwszy rzut oka zarobki radnych nie powodują zawrotu głowy, tym bardziej tych z mniejszych miejscowości Wszystkie są niższe od średniej krajowej, która aktualnie wynosi 4017,75 zł brutto (ok. 3000 netto).
Należy jednak pamiętać, że radny nie przychodzi do pracy od poniedziałku do piątku, ale najczęściej nie więcej niż kilka razy w miesiącu. Poza tym, radnemu przysługuje m.in. zwrot kosztów poniesionych w wyniku podróży służbowych.
Z bycia radnym płynie jeszcze jedna wymierna korzyść, w dzisiejszych czasach nie bez znaczenia: radnego w czasie sprawowania kadencji nie można wyrzucić z pracy. Pracodawca może rozwiązać z nim umowę o pracę tylko, jeśli zgodzi się na to rada. Zwolnić go ma obowiązek, ale na posiedzenie rady. Za taki dzień nie przysługuje jednak wynagrodzenie od pracodawcy.
Co ciekawe, zarobki z tytułu pracy radnego, nie liczą się do zdolności kredytowej.
Wójt, burmistrz, prezydent - praca "na cały etat"
Zdecydowanie lepszymi zarobkami mogą pochwalić się wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast. Tych w Polsce jest łącznie prawie 2,5 tysiąca.
Górna granica ich pensji wynosi obecnie 12 tys. 365,22 zł brutto (na rękę ok 8.6 tys.). Ale w skład tej sumy wchodzi nie tylko wynagrodzenie podstawowe, ale też wszystkie dodatki, np. za wysługę lat. Maksymalną kwotę zarabia duża część włodarzy. I to nie tylko metropolii, ale też kilkutysięcznych miejscowości. Taką samą kwotę zarabia bowiem prezydent prawie dwumilionowej Warszawy, 600-tysięcznego Wrocławia, 60-tysięcznej Łomży, 28-tysięcznego Zakopanego, jak i 2-tysięcznego Gniewina (woj. pomorskie).
Najmniejsza suma, jaką mogą zarobić to 1766,46 zł (brutto). Jednak żaden prezydent ani burmistrz tak mało nie dostaje. O ostatecznej kwocie, jaką zarabia decyduje rada.
D jak dorobić
Co prawda stojącym na czele miast zakazano prowadzić działalność, która "przeszkadzałaby w sprawowaniu ich funkcji" (np. prowadzić działalności gospodarczej), to mają prawo dorabiać jednak w inny sposób.
W przeciwieństwie do radnych - prezydenci, burmistrzowie i wójtowie – mogą zasiadać w organach spółek i innych podmiotów także kontrolowanych przez gminę, np. w radzie nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej i otrzymywać za to wynagrodzenie.
Prezydent-wykładowca
W sprawowaniu funkcji prezydenta nie przeszkadza również – w myśl przepisów – bycie rolnikiem i czerpanie korzyści z tego tytułu.
Prezydenci mogą być też, i często są, wykładowcami na uczelniach wyższych. Na przykład prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, jak wynika z jej oświadczenia majątkowego złożonego na koniec kadencji, od stycznia do sierpnia tego roku, na Uniwersytecie Warszawskim, jako profesor, zarobiła prawie 80 tys. zł. Na koniec kadencji mogła pochwalić się oszczędnościami w wysokości ponad 3,3 mln zł.
Jeszcze więcej jako wykładowca zarobił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, który wykłada na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i Akademii Krakowskiej. W ubiegłym roku zainkasował za to łącznie prawie 440 tys. zł.
Nowowybrani prezydenci nie mają co liczyć na podwyżki. Rząd zdecydował na dalsze zamrożenie wynagrodzeń osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Zarabiać będą tyle, co w poprzednim roku.
Autor: Natalia Szewczak/i / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock