Prawo i Sprawiedliwość domaga się aktywnej pomocy rządu dla Polaków, którzy wzięli kredyty na mieszkania we frankach szwajcarskich - oświadczył we wtorek europoseł PiS Ryszard Czarnecki. PO odpowiada jednak, że skala problemu nie jest duża, bo zagrożonych jest tylko 3 proc. takich kredytów.
"Domagamy się, by rząd zamiast zajmować się wojną domową w PO, czy taśmami premiera Donalda Tuska, zajął się "frankowiczami" (...) PiS deklaruje gotowość współpracy w wymiarze legislacyjnym w tym zakresie. Tych 700 tys. osób trzeba ratować" - mówił Czarnecki na konferencji prasowej w Sejmie.
Inne kraje pomagają
Czarnecki podał przykłady Hiszpanii, Węgier i Chorwacji, które - jak mówił - "uznały, że nie będą nocnym stróżem w gospodarce i nie będą stały i przyglądały się, tylko zaczęły aktywnie działać, by pomóc ludziom, którzy mają poważne problemy w związku z tym, że zaciągnęli kredyty we frankach". Działania tych trzech państw członkowskich UE pokazują - jak przekonywał - że nie należy się odwracać do obywateli plecami. "PiS domaga się aktywnej roli państwa polskiego w tej sprawie - poprzez działania wymiaru sprawiedliwości, działania rządu, czy działania ustawodawcze" - powiedział eurodeputowany PiS. Wyraził opinię, że w naszym kraju "sytuacja kredytobiorców biorących kredyty w obcych walutach jest gorsza pod względem formalno-prawnym niż w innych krajach, bo w innych krajach nie ma bankowego tytułu egzekucyjnego, który może umożliwić bankom zabranie mieszkania".
PO odpowiada
Odnosząc się do postulatów PiS, przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych Dariusz Rosati (PO) powiedział PAP, że w Polsce "nie ma systemowego problemu na dużą skalę" związanego z kredytami w obcych walutach. Argumentował, w Polsce zaciągnięto znacznie mniej kredytów we frankach niż np. na Węgrzech. Jak zwrócił uwagę, odsetek kredytów zagrożonych wynosi poniżej 3 proc. Ponadto - według posła Platformy - rozwiązania zastosowane w Hiszpanii, na Węgrzech czy w Chorwacji nie są do zastosowania na gruncie polskim. "Osoby, które wzięły kredyty we frankach 8 czy 10 lat temu nie są aż tak pokrzywdzone, bo zarobiły na różnicy w oprocentowaniu" - dowodził. Jak podsumował, nie widzi uzasadnienia dla działań na poziomie KNF czy rządu w sprawie kredytów we frankach.
Problemy Chorwatow i Węgrów
Jak podawały media, sąd w Zagrzebiu uznał, że miejscowe banki nie poinformowały kredytobiorców o możliwej zwyżce kursu, nakazał im przewalutować kredyty we frankach na lokalną walutę i zmniejszyć oprocentowanie. Wyrok ten ma kosztować osiem największych banków ponad 3,1 mld dolarów. Pozew do sądu złożył Potrosac - chorwacka organizacja chroniąca interesy konsumentów - w imieniu ponad 100 tys. Chorwatów, którzy w ciągu minionych dziesięciu lat wzięli preferencyjne kredyty we frankach szwajcarskich. Aż 75 proc. udzielonych przez banki kredytów to były hipoteki na zakup mieszkań lub domów. Z kolei premier Węgier Victor Orban zapowiedział, że za trzy do pięciu lat działające na Węgrzech banki nie będą mogły już udzielać kredytów hipotecznych w walutach zagranicznych. Ponownie obniżone zostaną też przez rząd raty zadłużonych Węgrów.
Bardziej restrykcyjne zasady przyznawania kredytów
W czerwcu polska Komisja Nadzoru Finansowego zaostrzyła w tzw. rekomendacji S zasady przyznawania kredytów hipotecznych.
Zgodnie z wytycznymi Komisji, od stycznia 2014 r. wkład własny przy zakupie nieruchomości na kredyt wyniesie co najmniej 5 proc.; rok później będzie to co najmniej 10 proc., w 2016 r. - 15 proc., a od 2017 r. - 20 proc. Wysokość wkładu własnego będzie zależała też od dodatkowego zabezpieczenia kredytu. Komisja chce też ograniczyć udzielanie kredytów w walutach obcych; byłyby one dostępne tylko dla osób zarabiających w takich walutach.
Autor: kg//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu