Rodząca się w bólach ustawa o równym statusie jeszcze w tym miesiącu ma trafić do Sejmu – dowiedział się portal tvn24.pl. Po jej uchwaleniu aż dwóch urzędników będzie walczyć z dyskryminacją: dotychczasowy pełnomocnik przy premierze i nowy, w resorcie pracy. – Kosztowna fikcja, podporządkowana chęci nie narażania się i nie załatwiania niczego – uważa Izabela Jaruga-Nowacka (SLD).
Uchwalenia ustawy równościowej od lat domagają się feministki i Unia Europejska. Pracował nad nią rząd Leszka Millera, Marka Belki, Jarosława Kaczyńskiego, a teraz – Donalda Tuska. Ministerstwo pracy pod kierownictwem Jolanty Fedak przez ostatni rok stworzyło aż pięć wersji. Jak zapewniono nas w resorcie, ostatni projekt pod skromną nazwą „Ustawy w sprawie wdrożenia niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania” ma trafić pod obrady Sejmu jeszcze w marcu. Dziś pochyla się nad nim rządowa rada legislacyjna.
Główne założeniem ustawy to powołanie w ministerstwie pełnomocnika ds. równego statusu. Będzie miał szersze kompetencje i większe obowiązki niż Elżbieta Radziszewska, obecny rządowy pełnomocnik ds. równości. Jest wśród nich np. obligatoryjna pomoc prawna ofiarom dyskryminacji na etapie procesu oraz udzielanie porad prawnych, jak się bronić przed nierównym traktowaniem. Na uchwalenie ustawy Komisja Europejska dała polskiemu rządowi czas do kwietnia.
Na razie widać bałagan
Kosztowna fikcja, podporządkowana chęci nie narażania się i nie załatwiania niczego. Powstaną dwa urzędy, które i tak nie będą skutecznie walczyć z dyskryminacją. Bo w kwestii równości ten rząd nigdy nie chciał się wychylać Izabela Jaruga-Nowacka
Wszystko dlatego, że Radziszewska nie jest entuzjastką zmian proponowanych przez Ministerstwo Pracy.
Pełnomocniczki dwie
Przez to wciąż nie wiadomo, co się stanie z jej obecnym stanowiskiem, gdy nowa ustawa wejdzie w życie. Anders prezentuje urzędowy optymizm - Minister Radziszewska jest pełnomocnikiem rządu, a projekt przewiduje powołanie odrębnego pełnomocnika w ministerstwie pracy. To kwestia odpowiedniego podzielenia kompetencji – zapewnia.
Radziszewska w rozmowie z tvn24.pl stawia sprawę jasno: obecna posada jej wystarcza i nie zamierza przenieść się do ministerstwa pracy. Jak widzi ewentualną współpracę z nowym urzędem? – Ustawy jeszcze nie ma. Pani mnie tu pyta o Niderlandy – ucina.
„Radziszewska jest nieprzewidywalna”
Minister Radziszewska jest pełnomocnikiem rządu, a projekt przewiduje powołanie odrębnego pełnomocnika w ministerstwie pracy. To kwestia odpowiedniego podzielenia kompetencji Berenika Anders, ministerstwo pracy
- Minister zawsze bardzo krytycznie podchodziła do naszych projektów. Czasem mam wrażenie, że chciałaby zostać pełnomocnikiem, a innym razem, że po prostu chce utrącić tę ustawę. Jest nieprzewidywalna – ocenia pragnący zachować anonimowość urzędnik ministerstwa pracy.
Kosztowna fikcja
Pełnomocnik ds. równego traktowania nie może być zależny od polityków. W przeciwnym wypadku ustawa nie będzie zgodna z dyrektywami unijnymi, a Komisja Europejska się o to upomni. Ustawa pójdzie do kosza Joanna Piotrowska
Ustawa do kosza?
Jak się skończą te podchody? Organizacje kobiece nie mają wątpliwości: ustawa przepadnie w konfrontacji z wymogami Unii Europejskiej. Według unijnych dyrektyw, urzędnik zajmujący się przeciwdziałaniem dyskryminacji ma ją „niezależnie” monitorować i „niezależnie” pomagać jej ofiarom. Natomiast według ustawy będzie on umiejscowiony w strukturach ministerstwa pracy, czyli jego urzędowanie skończy się wraz z wymianą ekip rządzących. – Powinien być to urząd kadencyjny, którego kadencja nie pokrywa się z sejmową. W przeciwnym wypadku ustawa nie będzie zgodna z dyrektywami unijnymi, a Komisja Europejska się o to upomni. Ustawa pójdzie do kosza – prognozuje Joanna Piotrowska z „Feminoteki”.
Katarzyna Wężyk/mat
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jacek Turczyk