Prokurator wymienia: widzieli szmuglowane papierosy w samochodzie, za 7,5 tys. zł udawali, że nie widzą i puszczali kierowcę dalej. Albo: zatrzymywali do kontroli auto przemytników, ci przestraszeni uciekali, a ich koledzy przejmowali pojazd z towarem. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w sprawie dwóch policjantów z Lublina.
Michał ma 32 lata. Przyjaźni się z kolegą po fachu, Albertem, lat 37. Poznali się w pracy, potem brali razem dyżury, razem kontrolowali jeżdżące po lubelskich ulicach samochody. Razem stracili też policyjne odznaki i razem trafili do aresztu.
O mężczyznach obszernie opowiada prokurator. Historia, którą zainteresowali się śledczy, zaczęła się pod koniec marca 2013 roku. Wtedy policjanci, Michał i Albert, zatrzymali razem samochód do kontroli. Na fotelu pasażera siedział właściciel 10 tysięcy paczek papierosów, szmuglowanych z Ukrainy. Z przodu - dwóch kolegów. - Którzy, czego nie wiedział właściciel tych paczek, byli ugadani z policjantami - tłumaczy Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Żeby przejąć transport od "kontrahentów"
Ugadani, bo pomysł był prosty. - Zamierzali przejąć transport papierosów od swoich „kontrahentów”. W tym celu miało dojść do upozorowanej kontroli przez funkcjonariuszy policji, czyli Michała i Alberta. I do rzekomego zatrzymania pojazdu wraz z transportem papierosów. Niewtajemniczeni handlarze mieli uciec na widok policji - wyjaśnia Beata Syk-Jankowska.
- Te paczki oczywiście leżały w samochodzie. Nasi policjanci zatrzymali auto, wtedy, tak jak planowali, przestraszony właściciel tytoniu uciekł w nieznanym kierunku - tłumaczy Beata Syk-Jankowska. - Dwóch pozostałych mężczyzn zostało w aucie. Na imię mieli Seweryn i Dariusz. I żaden z policjantów nie sprawdził tego samochodu, mimo że nie posiadał on tylnych kanap i był wypełniony tysiącem kartonów z papierosami - mówi.
Policjanci spisali dane kierowcy, zgłosili dyżurnemu kontrolę. I puścili nowych właścicieli tytoniu o wartości 45 tys. złotych wolno.
Dariusz i Seweryn mieli powiedzieć potem swojemu koledze, że policja skonfiskowała im tytoń. - A to była nieprawda - mówi Syk-Jankowska.
- Policjanci wzięli za to 7,5 tys. złotych do podziału na dwóch - dodaje Syk-Jankowska.
W kwietniu zrobili to samo.
Prokurator podlicza zarzuty: niedopełnienie obowiązków służbowych, łapówkarstwo, działanie na szkodę interesu publicznego.
- Ale to nie wszystko - zaznacza Beata Syk-Jankowska.
Sprawdzał w bazach, uprzedzał?
Michał, jak twierdzi prokurator, nie tylko brał od szmuglujących pieniądze i przymykał oko na ich przeprawy z tytoniem na pokładzie, ale i pomagał im. - Nakłaniał kolegów do przekroczenia uprawnień, prosił ich o sprawdzanie w bazach danych informacji na temat różnych ludzi. Potem im je przekazywał. I znów działał na szkodę interesu publicznego - mówi.
To nie ostatni zarzut wobec Michała. - Sprzedawał też narkotyki. Za substancje psychotropowe brał 180 i 200 zł. Odpowie wiec i za posiadanie i za handel - dodaje Beata Syk-Jankowska.
U Alberta funkcjonariusze też znaleźli narkotyki. Według prokuratury jednak nimi nie handlował, odpowie więc tylko za posiadanie. Dariusz na razie nie odpowie za wręczenie łapówki policjantom i szmuglowanie papierosów bez akcyzy, bo funkcjonariuszom nie udało się go zlokalizować.
Odpowie za to Seweryn. Nietrudno było go znaleźć - siedzi właśnie w więzieniu w innej sprawie.
- Usłyszał zarzut nakłaniania policjantów do niedopełnienia obowiązków służbowych, kradzieży paczek swoim "kontrahentom", dawania łapówki, oraz przewożenia i przechowywania wyrobów tytoniowych bez znaków akcyzowych - wymienia Syk-Jankowska. - A wszystko w warunkach recydywy - zaznacza.
Albert się przyznał, Michał nie wiedział co powiedzieć
Michał plątał się na przesłuchaniach. - Zmieniał zdanie, raz się przyznawał, raz mówił, że to nie on - relacjonuje Syk-Jankowska.
Albert przyznał się od razu do wszystkiego.
Seweryn powiedział, że rzeczywiście przewoził papierosy bez akcyzy, ale nic innego złego nie zrobił. Całej trójce: Michałowi, Albertowi i Sewerynowi grozi teraz łącznie do 15 lat więzienia.
Sprawą zajmie się sąd rejonowy w Lublinie. Na jego wyrok Seweryn poczeka w więzieniu, Michał i Albert - w areszcie.
Autor: bieru/kka/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24