Apeluję do wszystkich ludzi: żyjcie tak, jakby nie było służby zdrowia - mówił na antenie TVN24 dr Krzysztof Tyburczy, specjalista medycyny ratunkowej, pracujący na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych w Białymstoku i Ostrołęce.
Krzysztof Tyburczy wypowiadał się dla TVN24 w czasie poniedziałkowego dyżuru. Mówił o problemach z pacjentami, którzy, w czasie jeszcze trwających świąt, zgłaszają się na SOR. Są między innymi pod wpływem alkoholu lub po "błędach dietetycznych", potrzebując pomocy.
- Wiadomo, że w chwili obecnej udzielanie pomocy jest bardzo utrudnione. Szczególnie, kiedy pacjent ma objawy towarzyszące, takie jak gorączka czy duszność. Wówczas musimy wykluczyć infekcje COVID-19 i cały proces diagnostyczny się wydłuża - podkreślił.
Pytany o środki ochrony personelu medycznego i o to, czy nie brakuje odpowiedniego sprzętu, lekarz odpowiedział. - Mamy tego bardzo niewiele. Każdy pacjent z podejrzeniem (zakażenia koronawirusem - przyp. red.) uszczupla nasz skromny zapas maseczek czy kombinezonów.
Odnosząc się do statystyk GIS, według których 30 procent osób zainfekowanych COVID-19 zakaża się w szpitalach, Krzysztof Tyburczy odpowiedział, że "zabezpieczenia nie są takie, jakie powinny być". - Jesteśmy na pierwszej linii - dodał.
Tyburczy przypomniał, że zgodnie z przepisami lekarz, który nie był odpowiednio zabezpieczony i miał kontakt z zakażonym COVID-19, powinien odbyć dwutygodniową kwarantannę.
Lekarz, pytany o dostępność testów i o to, czy sam miał wykonany test, odpowiedział: - Test miałem wykonany w piątek, wyszedł negatywny, ale czy nie zakaziłem się pięć minut później, tego nie wiem.
Tyburczy mówił, że według planów w szpitalach testy mają być wykonywane raz w tygodniu. - Nie wiem, czy jeśli zaczną być pozytywne, nie pogłębi to kryzysu w szpitalach zakaźnych czy na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Wtedy nie wiem, kto nas zastąpi.
- Apeluję do wszystkich pacjentów, rodzin i znajomych, żeby żyli tak, by nie korzystać ze służby zdrowia. Diagnostyka w tej chwili bardzo się wydłuża. Dlatego apeluję, żyjcie tak, jakby nie było służby zdrowia, by była (z tego - przyp. red.) ta minimalna korzyść - podsumował.
Źródło: TVN24