Im większe zagrożenie koronawirusem, tym chętniej wolimy coś zamówić przez internet zamiast iść do sklepu. A tam, gdzie jest zamówienie, tam potrzebny jest też kurier. I powiedzieć, że polscy kurierzy mają teraz dużo pracy - to nie powiedzieć nic. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kiedy w wielu branżach pandemia wywołała niepewność i obawy o miejsca pracy, oni mają jej aż nadto. Rynek przesyłek kurierskich przeżywa ożywienie, bo nasze zakupowe przyzwyczajenia diametralnie się zmieniły. - Zamknięto nam galerie handlowe, więc Polacy musieli przełożyć swój entuzjazm zakupowy z odwiedzenia galerii handlowej do internetu. I to był pierwszy powód, drugi powód to oczywiście bezpieczeństwo – uważa Michał Sobczyński z firmy kurierskiej GLS.
Nic więc dziwnego, że w sortowni paczek, którą dziennikarze "Polski i Świata" odwiedzili o godzinie 4 rano, praca wre. Tylko w ciągu jednego dnia do odbiorców we Wrocławiu i okolicach trafi aż 80 tysięcy paczek. A to tylko jeden z trzech oddziałów jednej firmy kurierskiej na terenie stolicy Dolnego Śląska. - Część ludzi boi się kupować stacjonarnie. Dlatego zamawiają przez internet – mówi Krystian Balicki z firmy kurierskiej InPost.
Z samego rana na pierwszy ogień idą paczkomaty, tak by jeszcze przed wyjściem do pracy część osób mogła swoje przesyłki odebrać. To pierwszy element rynku zdecydowanie pobudzony przez pandemię. Tę formę dostawy wybiera niemal 80 procent klientów robiących zakupy w internecie.
Ale to tylko element rynku, więc bezpiecznie musi być także, kiedy kurier odwiedzi nas w domu. Kurier Tymek mówi, że spotyka minimalnie sto osób dziennie. - My przede wszystkim od początku pandemii pracujemy w maskach. Nawet jeżeli one nie były obowiązkowe, to my również do klientów wychodziliśmy w maskach. Mamy żele do dezynfekcji, staramy się utrzymać dystans – podkreśla.
Nie można też zapominać, że mamy okres świąteczny. Co roku przed Bożym Narodzeniem przesyłek jest o 30 procent więcej niż w pozostałych miesiącach. Ten grudzień przyniósł więc kumulację. Rośnie więc i zapotrzebowanie na kurierów. Ogłoszeń o pracę nie brakuje. Chętnych też nie brakuje. Ci, którzy rozwożą najwięcej, mogą liczyć na zarobki nawet na poziomie 8 tysięcy złotych.
Przed wybuchem pandemii szacowano, że wartość rynku zakupów online w Polsce wyniesie w tym roku 70 miliardów złotych. Teraz już wiadomo, że będzie to około 100 miliardów i w przyszłości spadku raczej nie ma co się spodziewać. - W bardzo dużym procencie ten odsetek klientów, którzy kupowali, już po pandemii w internecie on zostanie i będzie z nami dalej – przewiduje Michał Sobczyński.
Bartłomiej Ślak/mtom
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24