Takie zachowanie, zupełnie nieodpowiedzialne, jest kompletnie niezrozumiałe – mówiła w "Faktach po Faktach" doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie, mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych. Odniosła się do zachowania turystów w Zakopanem. Doktor nauk farmaceutycznych Leszek Borkowski ze Szpitala Wolskiego w Warszawie podkreślił, że "musi być przemawianie do zdrowego rozsądku, ale musi być też edukacja".
Od 12 do 26 lutego warunkowo odmrożono niektóre z gałęzi gospodarki. Otwarte są hotele (do połowy obłożenia), stoki narciarskie, baseny (wyłączając aquaparki), kina, teatry i kasyna. W miniony weekend do Zakopanego, w związku z poluzowaniem obostrzeń epidemicznych, przyjechało bardzo wielu turystów. Na to w weekend nałożyły się walentynki i konkurs skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się do nagrań przedstawiających śpiewający i tańczący tłum na Krupówkach.
"Minął rok, który nas niczego nie nauczył"
Doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie i mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych przyznała, że była "kompletnie zaskoczona". - Jeszcze w roku ubiegłym na wiosnę, kiedy zaczęła się epidemia COVID-19 mieliśmy do czynienia z faktyczną dyscypliną społeczną. Tymczasem minął rok, który nas niczego nie nauczył – oceniła.
Zaznaczyła, że "codziennie słyszymy o nowych przypadkach i zgonach, a nie nauczyliśmy się w dalszym ciągu przestrzegać dyscypliny społecznej".
- Musimy sobie uświadomić, że nikt z nas nie zdjął obowiązku reżimu sanitarnego ani w Zakopanem, ani w Gdańsku, ani w żadnym innym mieście. Po prostu ten reżim nadal istnieje, nadal są nowe zachorowania i nadal jest bardzo dużo zgonów – mówiła Cholewińska-Szymańska.
- Takie zachowanie, zupełnie nieodpowiedzialne, jest kompletnie niezrozumiałe i nie możemy marzyć o wygaszeniu pandemii w Polsce, jeżeli będziemy się w taki sposób zachowywać – oceniła.
"Musi być edukacja. Trzeba ciągle mówić to samo"
Doktor Leszek Borkowski, farmakolog ze Szpitala Wolskiego w Warszawie, były prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych powiedział, iż jeżeli się podejmuje decyzję, że "otwiera się przyjazd do Zakopanego w dniu, kiedy są skoki i walentynki, to trzeba to wszystko dobrze zabezpieczyć".
Przyznał, że "ludzie nerwowo nie wytrzymują tego zamknięcia i trzeba to zrozumieć".
- Według mnie nie tylko ludzie nie zdali egzaminu, ale również władze regionu, które były nieprzygotowane do takiej organizacji społeczeństwa w Zakopanem, które się pojawiło w czasie weekendu, żeby było bezpieczne – ocenił.
Borkowski podkreślił, że "muszą być pewne rygory zachowane i musi być przemawianie do zdrowego rozsądku, ale musi być też edukacja". - To znaczy, trzeba ciągle mówić to samo – dodał. - Musi być jednolity przekaz do społeczeństwa: wszyscy nosimy maseczki, wszyscy się dystansujemy, wszyscy myjemy ręce. I wtedy, bez względu na to, czy ktoś jest szczepiony, czy nie, czy jest ozdrowieńcem, musi robić to samo. Trzeba społeczeństwo wdrożyć, ale poprzez powolną pracę edukacyjną – podkreślił.
"Pozostała duża grupa jeszcze niezaszczepionych pracowników medycznych"
Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się do rządowej strategii szczepień. Co najmniej do 7 marca oficjalnie potrwa wstrzymanie szczepień wśród medyków. Prezes Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski tłumaczył, że wynika to z ograniczonych dostaw szczepionek.
– Akurat pracownicy mojego szpitala, to jest około 450 osób, są w zasadzie po drugiej dawce, poza niektórymi osobami, którym należało tę drugą dawkę odsunąć. Ponieważ ja pracuję w szpitalu węzłowym, to ten szpital szczepi pracowników sektora medycznego również innych jednostek. W sumie mamy do zaszczepienia około 5 tysięcy pracowników medycznych – mówiła Cholewińska-Szymańska.
Dodała, że "29 stycznia ukazał się komunikat Ministerstwa Zdrowia o wstrzymaniu szczepień medyków i dostaliśmy nakaz, że szczepimy teraz pensjonariuszy DPS-ów, opieki długoterminowej".
- W związku z tym pozostała duża grupa jeszcze niezaszczepionych pracowników medycznych, między innymi ratownictwo medyczne, pracownicy przychodni, którzy przecież będą za chwilę na swoim terenie realizować szczepienia populacyjne – powiedziała .Jej zdaniem, "jest w tej chwili dość duży chaos organizacyjny".
Według Borkowskiego występuje "chaos decyzyjny". - Kogo szczepić i jak szczepić, można było ustalić na początku grudnia ubiegłego roku. W grudniu powinna być podjęta decyzja, co robimy z osobami, które przechorowały, jak je szczepimy – podkreślił.
- Ja lubię żywioł, ale na imprezie towarzyskiej, natomiast nie znoszę żywiołowego postępowania w pracy. To wszystko musi być ułożone – powiedział gość TVN24. Jego zdaniem "inne kraje radzą sobie lepiej". Jako przykład podał Izrael.
CZYTAJ WIĘCEJ O SZCZEPIENIACH W IZRAELU: "W ostatnim tygodniu po raz pierwszy zaczęliśmy dostrzegać wpływ szczepionek na pandemię w kraju"
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24