Jesteśmy w trakcie przyrostowej fali zakażeń kolejnym subwariantem omikrona - powiedziała w "Faktach po Faktach" dr Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. - Tak naprawdę nie wiemy, co się dzieje w Polsce. Czy jesteśmy już blisko szczytu, czy w fazie wzrostowej, czy już ten szczyt minęliśmy. Nie wiemy, czy jest pięćset czy pół miliona zakażonych osób dziennie - zauważył wirusolog prof. Krzysztof Pyrć. Skrytykował słowa ministra zdrowia, który zapowiedział, że "dopóki obłożenie szpitali nie przekroczy około pięciu tysięcy hospitalizacji, nie będzie powrotu do masowego testowania". - To działanie reaktywne - ocenił.
Minionej doby - według danych resortu zdrowia - w Polsce odnotowano 1647 zakażeń koronawirusem, w tym 237 ponownych. Zmarło sześć osób z COVID-19. Tydzień temu, 6 lipca, informowano o 964 zakażeniach koronawirusem, w tym 133 ponownych i o śmierci trzech osób z COVID-19. Dwa tygodnie temu, 29 czerwca, podano, że jest 545 zakażeń koronawirusem, w tym 73 ponowne, a także że zmarły cztery osoby z COVID-19.
Minister zdrowia Adam Niedzielski na środowej konferencji prasowej zapowiedział, że w najbliższym czasie należy spodziewać się systematycznego wzrostu liczby zakażeń. - Jesteśmy w takim momencie, że działają pewne mechanizmy zapobiegające rozprzestrzenianiu covidu, bo mamy dużą skalę immunizacji. W naszych badaniach wychodzi, że jest to powyżej 90 procent. Mamy też okres wakacyjny, który oznacza, że dzieci nie chodzą do szkół (...), a mimo to będziemy mieli do czynienia ze zwiększeniem liczby zakażeń, bo omikron w wersji BA.5, z którym mamy teraz do czynienia, jest bardzo zakaźny - powiedział Niedzielski.
Sytuację epidemiczną w Polsce komentowali w środę goście "Faktów po Faktach": dr Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego oraz wirusolog prof. dr hab. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
"Warto wrócić do ostrożności"
- Jesteśmy w trakcie przyrostowej fali zakażeń kolejnym subwariantem omikrona - stwierdziła dr Afelt. - Wystarczy poczekać jeszcze dwa-trzy tygodnie, żeby się okazało, że znowu jesteśmy otoczeni osobami, które zakaziły się po raz kolejny. Również jasne jest to, po trzech latach pandemii, że zakażenie naturalne wirusem nie jest jednokrotne w życiu - mówiła badaczka.
W jej ocenie "warto wrócić do ostrożności, do starych sposobów epidemiologicznych". - Nawet jeżeli takiej konieczności nie ma, nosić maseczkę w przestrzeniach zamkniętych, w pracy, w kinie, w teatrze, w restauracji, w transporcie publicznym. Pamiętajmy o tym, że ten subwariant omikrona BA5 jest naprawdę zakaźny - podkreśliła.
"Ustawienie barierki na poziomie osób w szpitalu jest działaniem reaktywnym"
Profesor Pyrć zwrócił uwagę, że tak naprawdę nic nie wiemy o sytuacji epidemicznej w Polsce. - Przestaliśmy testować na wiosnę. W tym momencie wiemy z krajów ościennych, że pojawiła się fala związana z nowym subwariantem, ale tak naprawdę nie wiemy, co się dzieje w Polsce, czy jesteśmy już blisko szczytu, czy w fazie wzrostowej, czy my już ten szczyt minęliśmy. Nie wiemy, czy to jest 500 osób, czy pół miliona osób dziennie - zauważył.
Tydzień temu minister Niedzielski powiedział, że ciężar monitorowania przechodzi z dziennej liczby zakażeń koronawirusem na sytuację w szpitalach. Szef resortu zdrowia podkreślał, że dopóki nie będziemy mieli pewnego progu hospitalizacji związanego z covidem - na poziomie ok. pięciu tysięcy - to nie będziemy wracali np. do masowego testowania.
W ocenie prof. Pyrcia "ustawienie barierki na poziomie osób w szpitalu jest trochę działaniem reaktywnym". - To tak, jakbyśmy zaczęli budować wały, kiedy woda sięgnie już drugiego piętra. Powinniśmy mieć narzędzia, by być w stanie działać proaktywnie i wyprzedzać sytuację. Bo jak wiemy z poprzednich fal, takie działanie reaktywne przepisuje się na dosyć złe wyniki, mówię tutaj o życiu ludzkim - podkreślił wirusolog.
Prof. Pyrć: sytuacja jest poważna, ale odsetek ciężkich przypadków mniejszy
Gość "Faktów po Faktach" powiedział, że dane napływające z Europy Zachodniej pokazują, że "sytuacja jest poważna, ale jednak ten wariant omikron w połączeniu z tym, że większość społeczeństwa jest już zaszczepiona, część już przechorowała, sprawia, że ten odsetek ciężkich przypadków jest mniejszy". Choć - jak dodał - jednocześnie wzrasta liczba hospitalizacji oraz - na razie bardzo powoli - liczba zgonów oraz przyjęć na oddziały intensywnej terapii.
- Te dane sugerują, że ten wariant BA5 nie jest związany z cięższą chorobą niż te pierwotne warianty. Ta sytuacja może wyglądać inaczej w Polsce, gdzie mamy mniejszy odsetek zaszczepionych, większy odsetek ozdrowieńców. Powinniśmy mieć rzetelne, bieżące dane, które by oddawały to, co się dzieje - stwierdził wirusolog.
Zaznaczył jednak, że jest ostrożniejszy z nawoływaniem do wprowadzania w tym momencie restrykcji. - Ale na pewno nie powinniśmy przyjmować strategii "poczekamy, zobaczymy, może będzie dobrze", bo to się nie sprawdza - przekonywał prof. Pyrć.
Źródło: TVN24