Poza szpitalem pacjentom mogą pomagać tylko ratownicy. Lekarz wkracza dopiero w momencie, kiedy pacjent znajdzie się na izbie przyjęć albo SOR-ze. Medycy zamierzają zwrócić się do ministra zdrowia o zmianę przepisów, żeby pozwalały im zajmować się pacjentami już w czasie, kiedy czekają oni w karetce przed szpitalem. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Sznury karetek przed szpitalami to widok, do którego woleliby się nie przyzwyczajać ani ratownicy, ani lekarze, ani pacjenci. Ale ostatnio nie mają wyjścia. - Mniej więcej od miesiąca wzrasta systematycznie czas na przekazanie pacjenta. Czternaście godzin to był najdłuższy czas, kiedy pacjent był w karetce – mówi ratownik medyczny Michał Winter.
Obecnie poza szpitalem pacjentom mogą pomagać tylko ratownicy. Lekarz wkracza dopiero w momencie, kiedy pacjent znajdzie się na izbie przyjęć albo SOR-ze. - Jest na naszych barkach. A w karetce transportowej mamy nosze, tlen i nic poza tym – informuje ratownik kwalifikowanej pierwszej pomocy Mateusz Kuś.
- Jesteśmy w czasie epidemii, ten czas personelu medycznego musimy teraz w szczególny sposób optymalizować – zwraca uwagę specjalista chorób wewnętrznych dr n. med. Michał Florczak. Lekarz, który na co dzień pracuje na jednym z warszawskich SOR-ów i grupa jego kolegów po fachu zamierzają zwrócić się do ministra zdrowia o zmianę przepisów, żeby pozwalały im zajmować się pacjentami już w czasie, kiedy czekają oni w karetce przed szpitalem.
"Znacznie by przyspieszyło proces przekazywania pacjentów do szpitali"
- Jak mam pacjenta infekcyjnego z objawami COVID-19, chciałbym móc mu w tym czasie zlecić wykonanie testu antygenowego, żeby przeprowadzić już wstępne różnicowanie i na tej podstawie podjąć decyzję, żeby tego chorego przewieźć od razu do właściwego oddziału – mówi dr n. med. Michał Florczak.
To mogłoby działać w praktyce, jeśli spełni się ostatnia obietnica ministra zdrowia, dotycząca szybkich testów antygenowych. - Testy będziemy kierowali do izb przyjęć, do SOR-ów, wszędzie tam, gdzie jest konieczność szybkiego odróżnienia pacjenta covidovego od pacjenta niecovidowego – zapowiadał we wtorek Adam Niedzielski.
Szybkie testowanie to niejedyne, co wiązałoby się z rozszerzeniem uprawnień lekarzy. - W takiej sytuacji moglibyśmy zlecić, technicznie byłoby to możliwe, badanie krwi, tomografię komputerową – twierdzi dr n. med. Michał Florczak.
Z kolei dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" w Warszawie dr Karol Bielski podkreśla, że takie rozwiązanie "znacznie by przyspieszyło proces przekazywania pacjentów do szpitali". - A przy okazji odciążyło też personel ratownictwa medycznego – dodaje.
- Potrzeba by było zmiany ustawy o ratownictwie medycznym i odpowiednio rozporządzenia ministra zdrowia – podkreśla specjalista ds. prawa medycznego dr Sebastian Sikorski.
"Musi to być regulacja fakultatywna, czyli nie może to być obowiązek"
Nie wszyscy lekarze jednak popierają takie rozwiązanie. - Personel ma pełne ręce roboty na odcinkach oddziału ratunkowego i nie za bardzo wyobrażam sobie, żeby mieli jeszcze czas badać albo obsługiwać jeszcze pacjentów pozostających w karetkach, którzy są pod opieką zespołu ratownictwa medycznego – wskazuje Artur Nahorecki, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Bolesławcu.
Autorzy propozycji podkreślają, że nie chcą niczego lekarzom narzucać. Chodzi przede wszystkim o to, żeby obecne przepisy ich nie ograniczały. - Musi to być regulacja fakultatywna, czyli nie może to być obowiązek. Jeżeli lekarz stwierdzi, że ma taką możliwość organizacyjną, zachodzi taka potrzeba, to wówczas taką współpracę z załogą, która się opiekuje pacjentem w karetce, mógłby podjąć – podkreśla dr Sebastian Sikorski.
Ministerstwo Zdrowia na razie nie odpowiedziało, czy rozważa propozycje warszawskich lekarzy i czy pracuje nad własnymi rozwiązaniami, które pomogą usprawnić pracę SOR-ów.
Monika Celej
Źródło: TVN24