Nie ma wątpliwości, że dystans społeczny, noszenie masek w przestrzeniach zamkniętych, unikanie tłumów, dezynfekcja rąk to proste zalecenia i na dzień dzisiejszy one powinny obowiązywać - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Odniósł się też do słów Andrzeja Dudy, który stwierdził, że "nie każdy może, nie każdy lubi" nosić maseczki. - Jeżeli to mówi prezydent naszego kraju, to ludzie tego słuchają i wyciągają błędne wnioski - wskazywał.
Prezydent odwiedził w poniedziałek Kraków. Był m.in. w Katedrze na Wawelu, gdzie złożył kwiaty na grobie pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich. Wyjaśnił, że podczas spotkania z obywatelami nie miał maseczki, ponieważ odbyło się na otwartej przestrzeni. - Oczywiście apeluję o zachowanie dystansu i jeżeli ktoś może, to oczywiście też zachęcam do noszenia maseczek. Natomiast nie każdy może, nie każdy lubi - mówił prezydent.
- Radzimy sobie z tym problemem. Mamy wypracowane już metody i tych zachorowań było w Polsce w czasie epidemii znacznie mniej niż w innych krajach - zapewnił Duda.
"Słowa prezydenta ważą tonę"
O słowa prezydenta dotyczące noszenia maseczek pytany był we wtorek w "Jeden na jeden" w TVN24 marszałek Senatu Tomasz Grodzki, z zawodu lekarz. - Nie znam takiego, który lubi (nosić maskę - red.), ale dla mnie maska nie jest żadnym problemem, bo spędziłem pół życia w masce chirurgicznej przy stole operacyjnym - mówił. - Natomiast w Ameryce jest takie powiedzenie, że słowa prezydenta ważą tonę. Jeżeli ktoś to powie na przyjęciu u babci Zdzisi, to znaczy, że to jest wypowiedź nieodpowiedzialna. Jeżeli to mówi prezydent naszego kraju, to ludzie tego słuchają i wyciągają błędne wnioski - mówił.
- Epidemia jest daleka od zakończenia, liczba przypadków (zakażeń koronawirusem - red.) rośnie. Do pewnego czasu stosowaliśmy taktykę strusia - 'chowamy głowę w piasek, nie robimy testów, to znaczy, że nie mamy choroby'. Jak pojechaliśmy na Śląsk z testami, to okazało się, że jest pełno przypadków. Każdy epidemiolog powie, że prawdopodobnie zarażonych jest z pięć razy więcej, niż testujemy. Bo ciągle jesteśmy w ogonie, jeśli idzie o testowanie - wskazał.
Jak podkreślił Grodzki, "nie ma wątpliwości, że dystans społeczny, noszenie masek w przestrzeniach zamkniętych, unikanie tłumów, dezynfekcja rąk to proste zalecenia i na dzień dzisiejszy one powinny obowiązywać". - Bo przypadków zamiast być mniej jest coraz więcej - zwracał uwagę.
Grodzki o zakażonych senatorach: jestem z nimi w kontakcie, generalnie wszyscy czują się dobrze
Trzej senatorowie - Jan Filip Libicki (Koalicja Polska- PSL-Kukiz'15 ), Artur Dunin (KO) i Ryszard Bober (Koalicja Polska) - są zakażeni koronawirusem. Grodzki przekazał, że jest z nimi w kontakcie telefonicznym. - Generalnie wszyscy czują się dobrze, pan senator Bober nie ma żadnych objawów, a koledzy senatorowie mają w miarę lekkie objawy - powiedział.
Przekazał, że obecnie na kwarantannie przebywa kilkanaście osób spośród senatorów i kilkanaście osób z kancelarii Senatu. Dodał, że jest w bezpośrednim kontakcie z Głównym Inspektorem Sanitarnym Jarosławem Pinkasem oraz z inspektoratem warszawskim.
Grodzki: najwcześniej w środę będzie można przeprowadzić dość dużą liczbę testów senatorów
- Generalnie wysłaliśmy do sanepidu listę stu senatorów. Natomiast podaliśmy te osoby, które były na komisjach, które miały miejsce w czwartek (30 lipca - red.), pan senator Libicki podał osoby, z którymi miał kontakt (…) to jest bardzo aktywny senator, który spotykał się z wieloma osobami, także z posłami i z wicemarszałkami Sejmu. Te wszystkie osoby zostały zgłoszone jako potencjale kontakty, ale o tym, co dalej trzeba robić, decyduje sanepid - mówił Grodzki.
- Z uwagi na czas inkubacji, ponieważ wydaje się, że kluczowe były te czwartkowe spotkania na terenie Sejmu i Senatu, najwcześniej jutro (w środę - red.) będzie można przeprowadzić dość dużą liczbę testów, a jeśli idzie o pracowników Kancelarii Senatu, to one będą w poszczególnych dniach, ponieważ te kontakty następowały w różnym okresie - przekazał.
Pytany, czy sam będzie testowany na obecność koronawirusa, odparł, że nie miał kontaktu z trzema zakażonymi senatorami. - Byłem parę dni poza Warszawą, ale z uwagi na Zgromadzenie Narodowe podjąłem decyzję, że sam na swój koszt zrobię test - poinformował.
Tłumaczył również, w jaki sposób odbywa się finansowanie testowania senatorów. - Podjęliśmy taką decyzję, że ci, którzy są wskazani jako kontakty i są wzywani do testowania, będą mieli robione to bezpłatnie - wyjaśniał.
Grodzki: w całym narodzie nastąpiło pewne rozprężenie
Grodzki był również pytany, czy podczas ostatnich prac Senatu, w tym także na posiedzeniu senackiej komisji, w którym uczestniczył Jan Filip Libicki, wśród senatorów nie nastąpiło zbytnie rozprężenie, jeśli chodzi o stosowanie się do zaleceń. - W całym narodzie, zwłaszcza po takich nieodpowiedzialnych wypowiedziach, że nie ma się co bać koronawirusa, nastąpiło pewne rozprężenie - przyznał, nawiązując do wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego w czasie kampanii wyborczej, kiedy przekonywał, że "koronawirus jest w odwrocie" i "nie trzeba się go bać".
Na uwagę, że to właśnie przedstawiciele izby wyższej parlamentu powinni dawać przykład reszcie społeczeństwa, odparł: - Racja, powinniśmy świecić przykładem. Zawsze można było zrobić więcej, jestem daleki od samozadowolenia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24