Widzimy znacznie więcej dzieci z objawami ze strony dróg oddechowych i to niektórymi tak nasilonymi, że wymagają hospitalizacji. Jesienią aż tak często nie widzieliśmy, żeby pierwotnym powodem hospitalizacji był przebieg zakażenia COVID-19 – mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 pediatra i specjalistka chorób zakaźnych, doktor habilitowana Ewelina Gowin. Doktor habilitowany Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych i ekspert Lux Medu podkreślał jednak, że nie traci aktualności spostrzeżenie, iż "koronawirus jest zagrożeniem przede wszystkim dla osób starszych i schorowanych".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 35 143 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. To najwyższy dobowy przyrost zakażeń w Polsce od początku pandemii. Resort przekazał też informację o śmierci 443 osób, u których stwierdzono SARS-CoV-2.
Gowin: hospitalizujemy zakażone dzieci w każdym wieku
Doktor habilitowana Ewelina Gowin, pediatra i specjalistka chorób zakaźnych z Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Szpitalu Św. Józefa w Poznaniu mówiła o zakażeniach koronawirusem wśród dzieci. Podała przykład obecnie kilkumiesięcznej córki rezydentki szpitala.
Powiedziała, że w listopadzie zeszłego roku, kilka dni po porodzie, rezydentka zakaziła się koronawirusem. - Niestety zakażeniu również uległo jej kilkudniowe dziecko. Helenka była hospitalizowana u nas na oddziale z powodu zapalenia płuc. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze – opowiadała. Zaznaczyła, że "nie było to jedyne dziecko hospitalizowane w tak młodym wieku". - Od samego początku pandemii, właściwie tej drugiej fali w Polsce, czyli od listopada, hospitalizujemy dzieci zakażone. I to dzieci w każdym wieku – podkreśliła Gowin.
Dodała, że "zakażenia mogą dotyczyć (zarówno) kilkudniowych dzieci, jak i kilkunastoletnich".
- Zdecydowanie wirus SARS-CoV-2 nie omija dzieci – zaznaczyła.
- W tej chwili widzimy tych zakażeń znacznie więcej, znacznie więcej dzieci z objawami ze strony dróg oddechowych i to niektórymi tak nasilonymi, że wymagają hospitalizacji. Jeśli jesienią aż tak często nie widzieliśmy, żeby pierwotnym powodem hospitalizacji był przebieg zakażenia, w tej chwili tak już się zdarza, że i dzieci potrafią dość ciężko przechodzić to zakażenie – mówiła.
"Koronawirus jest zagrożeniem przede wszystkim dla osób starszych i schorowanych"
Doktor habilitowany Ernest Kuchar, ekspert Lux Medu, specjalista chorób zakaźnych i kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zwrócił uwagę, że mimo wszystko nadal "dzieci stanowią ułamek chorych". - Tak naprawdę głównym czynnikiem ryzyka, ciężkiego przebiegu COVID-19 i rozwoju powikłań, o tym pamiętajmy, jest przede wszystkim wiek i choroby typowe dla dorosłych. Mówimy o otyłości, chorobach serca, POChP (przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc – red.) czy chorobie nowotworowej – podkreślił.
- Natomiast jeżeli przemnożymy nawet ten niewielki odsetek, który stanowią dzieci wśród pacjentów, przez ogromną liczbę zachorowań, to wyjdzie nam spora, bezwzględna liczba. Wiadomo, że dzieci też tam (wśród chorych – red.) się znajdą, jednak cały czas pozostaje aktualne, że koronawirus jest zagrożeniem przede wszystkim dla osób starszych i schorowanych – zaznaczył.
"Kiedy dzieci chorują, trudniej jest ukryć fakt, że rzeczywiście zakażenie jest wśród nas"
Gowin mówiła w "Faktach po Faktach", iż "powszechniejsze występowanie zakażeń wśród dzieci sprawia, że ludzie częściej zgłaszają się do lekarza, gdyż z gorączkującym dzieckiem, szczególnie poniżej piątego roku życia, rodzice bardzo często zgłaszają się po poradę".
- W momencie kiedy zgłaszają się do lekarza, wykonywane są testy i wtedy rodzina dowiaduje się, że to nie jest przeziębienie, to nie jest grypa, tylko zakażenie SARS-CoV-2. W tym momencie, kiedy to dzieci chorują, trudniej jest ukryć fakt, że rzeczywiście zakażenie jest wśród nas – dodała.
Powiedziała, że "w związku z tym, że widzimy dużo zachorowań w całym społeczeństwie, kontakt z lekarzem poprzez chore dziecko uświadomi nam wszystkim, że te zakażenia są dużym zagrożeniem, bo bardzo łatwo szerzą się wśród domowników, wśród najbliższej rodziny".
Podkreślała, że ograniczanie kontaktów międzyludzkich do niezbędnego minimum, szczególnie teraz, w obliczu świąt, jest szczególnie ważne.
"Młodzież i dorośli w największym stopniu przenoszą zakażenie"
Kuchar powiedział, iż "można założyć, że w początkowej fazie pandemii 90 procent zakażeń dzieci pochodziło od domowników, dlatego że w sposób niejako instynktowny chroniliśmy dzieci". - Szkoły były zamknięte, przedszkola podobnie, w związku z czym dzieci spędzały czas w domu, a przez internet przecież się wirusem nie zakażą – zauważył.
Ocenił, że obecnie niewiele się zmieniło. - Grupą, która w największym stopniu przenosi zakażenia, jest młodzież i dorośli. Dlaczego? Dlatego, że choćby z racji pracy zawodowej, jak i typowej dla wieku młodzieńczego skłonności do gromadzenia się, to jest silniejsze niż strach przed pandemią (…) mają kontakty z innymi ludźmi i właśnie przenoszą koronawirusa – powiedział Kuchar.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24