Jeżeli nie będziemy się stosować do tego, żeby zachować dystans społeczny, trzymać się obostrzeń, to doprowadzimy do tego, że żaden pacjent nie będzie miał dobrej opieki - mówiła w TVN24 Julia Piątek, lekarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Zaznaczyła, że "nie chodzi tylko o to, że nie będzie gdzie leczyć pacjentów z COVID-19", ale chodzi o pacjentów, "którzy mają choroby nowotworowe, którzy są ciężko chorzy, nie będą mieli dostępu do opieki, tak jak powinni mieć". - Jeżeli się nie stosujemy do zasad bezpieczeństwa to będzie tylko gorzej - dodała.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę o 4178 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 32 osób zakażonych sARS-CoV-2. Łącznie w Polsce infekcję koronawirusem potwierdzono u 125 816 osób, spośród których 3004 zmarły. Dzień wcześniej, w sobotę, ministerstwo poinformowało o 5300 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem i był to najwyższy dobowy bilans od początku epidemii.
"Wszystko wychodzi na jaw i jesteśmy na krańcu naszej wytrzymałości"
W niedzielę we "Wstajesz i weekend" w TVN24 o walce z koronawirusem mówiła Julia Piątek, lekarka pracująca na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. - Nasz system od wielu lat jest już skrajnie niedofinansowany i nikt się nad tym wcześniej nie pochylił, żeby coś z tym zrobić. Teraz to, niestety, wszystko wychodzi na jaw, wszystko to widać i jesteśmy na krańcu naszej wytrzymałości - powiedziała.
- Nie mamy dodatkowo żadnej strategii walki z pandemią. Mamy braki kadrowe, bo część naszych lekarzy, pielęgniarek, ratowników, musi iść na kwarantannę. Dodatkowo musimy wszystkich tych pacjentów izolować, czy to na SOR-ze, czy to jak trafią do szpitala, musimy im robić testy, to wszystko trwa - tłumaczyła.
"Każdy z nas dokłada swoją cegiełkę do tego, że ten system jest jeszcze bardziej obciążony"
Jak zauważyła, "każdy z nas, niestety, dokłada swoją cegiełkę do tego, że ten system jest jeszcze bardziej obciążony przez to właśnie, że nie stosujemy się do środków bezpieczeństwa, że nie nosimy maseczek, że nie myjemy rąk, że się nie dystansujemy". - Tym sposobem coraz bardziej przeciążamy ten system - oceniła.
Przyznała, że widzi iż "szpitale są przepełnione, oddziały ratunkowe są przepełnione". - Już nawet nie wspomnę o szpitalach zakaźnych, gdzie naprawdę ciężko przyjąć tam pacjenta. Zdarza się tak, że po prostu musimy go odesłać do innego województwa. To jest bardzo duży problem, my sobie z tym nie radzimy - mówiła.
- Tak wyglądało już wcześniej, tylko my to teraz bardziej widzimy, bo widzimy napływ tych chorych na COVID, dodatkowe te osoby, które już są ciężko chore i potrzebują pilnej pomocy. To się wszystko zbiera razem i niestety, będzie tak, że osoby będą czekały w tych karetkach - dodała lekarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
"Doprowadzimy do tego, że żaden pacjent nie będzie miał dobrej opieki"
- Była taka ankieta robiona, ile osób wierzy w COVID i ile osób wierzy w pandemię i niestety te wyniki nie były zbyt zadowalające dla nas. Okazało się, że bardzo dużo osób nie wierzy w to, co się dzieje teraz u nas w szpitalach, a my to widzimy z pierwszej ręki - powiedziała. Zapytana, co by powiedziała tym osobom, odparła: - Że jeżeli nie będziemy się stosować do tego, żeby zachować dystans społeczny, trzymać się tych obostrzeń (…), to doprowadzimy do tego, że żaden pacjent nie będzie miał dobrej opieki.
- Tu nie chodzi tylko o to, że nie będziemy mieli gdzie leczyć pacjentów z COVID-19, tylko też inni pacjenci, którzy mają choroby nowotworowe, którzy są ciężko chorzy, którzy mają inne schorzenia, nie będą mieli dostępu do opieki, tak jak powinni mieć. Nie będzie personelu, który będzie mógł im pomóc - mówiła Julia Piątek.
- My wszyscy prowadzimy do tego, że ten system się po prostu przeciąża, więc jeżeli się nie stosujemy do tych zasad bezpieczeństwa, to będzie tylko gorzej i nie tylko dla tych osób chorych, ale również i dla nas - podsumowała lekarka w TVN24.
Źródło: TVN24