Z jednej strony intuicja podpowiada mi, że to słuszna decyzja, natomiast fakty są takie, że podstaw do tej decyzji trudno się doszukać w danych epidemicznych. Wolałbym, żeby to zostało jednoznacznie wyjaśnione - powiedział w TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, specjalista w dziedzinie terapii zakażeń i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej. Komentował w ten sposób decyzję rządu o wprowadzeniu dodatkowych obostrzeń po świętach.
W tym czasie zamknięte będą: hotele również na ruch służbowy (z pewnymi wyjątkami), stoki narciarskie, galerie handlowe z wyjątkiem sklepów spożywczych i drogerii. Wprowadzone zostaną także ograniczanie w przemieszczaniu się od godz. 19.00 31 grudnia do godz. 6.00 1 stycznia oraz dla wszystkich osób, które będą przyjeżdżały do Polski transportem zorganizowanym, będzie obowiązek odbycia 10-dniowej kwarantanny.
Grzesiowski: intuicja podpowiada mi, że to słuszna decyzja, natomiast podstaw do niej trudno się doszukać w danych
Do zapowiedzianych obostrzeń odniósł się w rozmowie z TVN24 specjalista w dziedzinie terapii zakażeń, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej doktor Paweł Grzesiowski.
- Z jednej strony intuicja podpowiada mi, że to słuszna decyzja, natomiast fakty są takie, że podstaw do tej decyzji trudno się doszukać w danych epidemiologicznych - powiedział.
Przekonywał, że mamy stabilizację liczby zachorowań i "średnie z poszczególnych tygodni właściwie nam nie wzrastają już od trzech tygodni". - Mamy wysoką liczbę zgonów, która koresponduje z zachorowaniami mniej więcej sprzed dwóch tygodni, więc trudno jest na tej podstawie wyciągać jakieś wnioski o aktualnej sytuacji - uznał. Zauważył również, że "liczba hospitalizacji także utrzymuje się na podobnym poziomie".
Zdaniem Grzesiowskiego "te decyzje są o tyle słuszne, że spodziewamy się w okresie swiąteczno-noworocznym dużego ruchu ludności, natomiast dane epidemiologiczne nie są tak złe, jak w Niemczech, Holandii czy w Czechach, na jakie przykłady powoływano się w czasie konferencji". - Polska wygląda jednak zupełnie inaczej na tle tych krajów. Nie mamy trzeciej fali, a tam można mówić o takiej rosnącej trzeciej fali zachorowań - mówił ekspert w dziedzinie terapii zakażeń.
Dr Grzesiowski: nie do końca rozumiem decyzję o zamknięciu galerii handlowych
Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej przyznał, iż rozumie, że "likwidacja atrakcji, czyli nieczynne stoki, zamknięte hotele, to może być sposób, aby unieruchomić ludzi w domach". - Rozumiem, że również zakaz przemieszczania się w sylwestra. On jest takim pośrednim sposobem, żeby ograniczyć na przykład uliczne sylwestry - kontynuował.
- Natomiast nie rozumiem do końca zamknięcia galerii handlowych przez kolejne trzy tygodnie. Bo przecież w tej chwili są otwarte, a sytuacja się jakoś nie zmieniła - zwrócił uwagę gość TVN24.
- Mam wątpliwości co do racjonalności tych decyzji, jeśli nie znam ich podłoża. To nie znaczy, że się z nimi nie zgadzam, ale nie rozumiem ich i wolałbym, żeby to zostało jednoznacznie wyjaśnione - dodał Grzesiowski.
Zdaniem eksperta NRL, "to, co zostało zaproponowane, tak naprawdę eliminuje głównie zakażenia powiązane z podróżami, spotkaniami, jakimiś zgromadzeniami". - Natomiast cały czas musimy pamiętać o tym, że wymyka się spod kontroli spora grupa osób nietestowanych objawowych i bezobjawowych, wobec których właściwie w tej chwili nie podejmuje się żadnych działań sprawdzających - podkreślił.
Jak ocenił, "oprócz lockdownu potrzebujemy testowania, śledzenia kontaktów i dobrej kwarantanny zakończonej testem". - To wciąż nie zostało zrealizowane, chociaż mówmy o tym od września tak naprawdę. Bo brak informacji o osobach bezobjawowych jest poważnych obciążeniem dla każdego systemu, ponieważ te osoby mogą być chore, zakażać, a nie umieszczamy ich w izolacji - dodał.
Jego zdaniem walka z COVID-19 oprócz pozostawania w domach "powinna toczyć się wokół tego, żebyśmy się testowali, żebyśmy testowali osoby kończące kwarantannę". - Bo wtedy mamy szanse na realne zmniejszenie liczby zachorowań - wyjaśniał Grzesiowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24