Jesteśmy na tyle przygotowani, że możemy postawić szybko szpital polowy w Warszawie - zapewniała w "Rozmowie Piaseckiego" była minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Odniosła się do sytuacji związanej z pandemią COVID-19. Jej zdaniem "rząd nie planuje wprowadzenia takich ograniczeń, restrykcji, z jakimi mieliśmy do czynienia wiosną".
Posłanka klubu PiS i była minister rozwoju Jadwiga Emilewicz pytana w środę w "Rozmowie Piaseckiego", ile posiedzeń poświęciła Rada Ministrów, żeby przedyskutować przygotowania Polski przed drugą falą pandemii, powiedziała, że przygotowania nie trwały na radach ministrów, tylko były przygotowywane przede wszystkim w Ministerstwie Zdrowia, Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dodała, że tam opracowano strategię przed drugą falą prezentowaną na przełomie sierpnia i września przez nowo powołanego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
Jej zdaniem, "jesteśmy na tyle przygotowani, że możemy postawić szybko szpital polowy w Warszawie". Dodała, że prace trwają też w Krakowie i Poznaniu.
Stwierdziła, że ustawa, którą zajmie się dzisiaj Sejm, to także dobry sygnał - że będziemy naprawdę w stanie zabezpieczyć wszystkich potrzebujących pacjentów.
Emilewicz oceniła, że druga fala, "o której wiedzieliśmy, że będzie, jest naprawdę duża i jest poważnym zagrożeniem".
Emilewicz: myślę, że rząd nie planuje wprowadzenia takich ograniczeń jak wiosną
Emilewicz była też pytana, czy możliwy jest powrót do takiego lockdownu, jaki był wprowadzony przy pierwszej fali pandemii.
- Myślę, że rząd nie planuje wprowadzenia takich ograniczeń, restrykcji, z jakimi mieliśmy do czynienia wiosną. Mamy ograniczenia punktowe. Tego się nauczyliśmy, że transmisja następuje tam, gdzie są duże zgromadzenia osób - odparła.
Dodała, że "zapewne już dzisiaj pan premier i wicepremier, minister rozwoju (Jarosław Gowin - red.) zastanawiają się nad tym, jak wesprzeć te branże, których działalność jest ograniczona nowymi restrykcjami". - To przede wszystkim gastronomia i turystyka, która po przebudzaniu się znowu rejestruje spadki - wyjaśniała posłanka.
Zaznaczyła jednak, że "o takiej wielkości wsparciu, z jakim mieliśmy do czynienia wiosną, czyli ponad 150 miliardów złotych, pewnie nikt dzisiaj nie będzie mówić".
- Dzisiaj mówimy o mniejszych kwotach. Ale z tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju nie są wykorzystane wszystkie środki, przestrzeń do wsparcia jeszcze jest - dodała Emilewicz.
"Rozmawiałam ze specjalistami. Powiedzieli, że to dobry sygnał"
Odniosła się do słów Bartosza Arłukowicza, byłego minister zdrowia, a obecnie europosła Koalicji Europejskiej, który, komentując we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" trwające prace nad przekształceniem Stadionu Narodowego w Warszawie w szpital tymczasowy dla osób chorych na COVID-19, ocenił, że "to teatr absurdu". - Widzimy rządzących, którzy jakby obudzili się z wielomiesięcznego snu i postanowili opowiedzieć historię, że rząd stanął do budowy wielkiego szpitala – dodał.
Emilewicz powiedziała, że nie wie, z kim rozmawiał Arłukowicz. - Ja wczoraj rozmawiałam z kilkoma specjalistami, którzy byli ordynatorami oddziałów covidowych w Polsce wiosną tego roku, którzy jednoznacznie powiedzieli, że to jest dobry sygnał i dobra rzecz organizowanie wyizolowanych przestrzeni, do których trafiają przypadki covidowe – dodała.
Emilewicz: to nie są rzeczy, które są napisane w ciągu jednej nocy
Była minister rozwoju mówiła także o projekcie nowelizacji niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z epidemią COVID-19. Sejm miał się nim zająć we wtorek, ale jednak na początku porannych obrad szef klubu KO Cezary Tomczyk wystąpił z wnioskiem formalnym o odroczenie obrad przynajmniej do środy, aby - jak mówił - posłowie mogli spokojnie zapoznać się z projektem PiS, który wpłynął do Sejmu w poniedziałek późnym popołudniem.
Na stwierdzenie, że takie ustawy powinny były być gotowe od miesięcy, Emilewicz powiedziała, że "ta ustawa i te przepisy były przygotowywane także wiosną, więc to nie są rzeczy, które zostały napisane w ciągu jednej nocy, tylko były przygotowane wcześniej". - Opozycja zyskała jeden dzień na lekturę 48 czy 50 stron ustawy. Przeczytałam ją bardzo uważnie. To nie jest ustawa bardzo kontrowersyjna. Tam nie ma przepisów, których byśmy nie znali - oceniła była minister rozwoju.
- Penalizacja za brak maseczki, możliwość przekierowywania lekarzy innych specjalizacji do opieki pacjentów covidowych, możliwość skierowania studentów ostatnich lat studiów medycyny. To nie są kontrowersyjne przepisy, a zatem wydaje się, że dzisiaj powinniśmy je w zgodzie w Sejmie przyjąć - mówiła. Dodała, że "dobrze by było, gdyby ustawa przeszła jak najszybciej".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24