Nie mamy w Polsce doświadczenia z niekontrolowanym wzrostem zachorowań na COVID-19, a to w tej chwili się dzieje - powiedział w "Faktach po Faktach" doktor Paweł Grzesiowski. - Mamy eskalację epidemii, mamy duży wzrost potwierdzonych przypadków zakażeń - dodał lekarz Michał Sutkowski. - Ten potwierdzony wzrost jest wynikiem kumulacji tych wszystkich zachowań: szkoły, nowej normalności - tłumaczył. Ale także - jak dodał - testowania przez lekarzy rodzinnych pacjentów objawowych.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 1967 nowych przypadkach zakażenia SARS-CoV-2 i o śmierci 30 zakażonych osób. To najwyższy dobowy bilans zakażeń od początku pandemii. Łącznie w Polsce infekcję koronawirusem potwierdzono u 93 481 osób, spośród których 2543 zmarły.
Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział w czwartek, że należy spodziewać się powyżej dwóch tysięcy nowych przypadków koronawirusa dziennie.
"Nie mamy doświadczenia w Polsce z niekontrolowanym wzrostem zachorowań"
Liczbę zakażeń w Polsce komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 lekarze - ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń dr Paweł Grzesiowski oraz prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
- Widocznie niektórzy przedstawiciele władz posiedli zdolność czytania ze szklanej kuli. Ja jej nie posiadam, w związku z tym kierujemy się przede wszystkim danymi epidemiologicznymi i modelami matematycznymi. Z nich wynika, że tempo wzrastania epidemii w całej Europie rośnie i ten cykl trwa około od sześciu do ośmiu tygodni - powiedział Grzesiowski.
Zwrócił uwagę, że "tak było w marcu i w kwietniu". - Po szybkim wzroście dochodzi do takiego przesilenia mniej więcej cztery tygodnie od początku fali. W naszym wypadku to byłby powiedzmy koniec września. Około 5 października i później należy się spodziewać powolnego wygaszenia tej fali - ocenił.
- My nie mamy doświadczenia w tej epidemii w Polsce z niekontrolowanym wzrostem zachorowań, a to w tej chwili się dzieje - skomentował.
Dodał, że "jeżeli będziemy szli scenariuszem włoskim, to mamy problem, ponieważ tam ten cykl trwał dłużej". - Natomiast jeśli będziemy spowalniać epidemię, jest szansa, że zrealizuje się scenariusz optymistyczny, czyli do końca października uda się zmniejszyć liczbę zachorowań - mówił.
"Wynik kumulacji wszystkich zachowań"
Jak mówił dr Sutkowski, "mamy eskalację epidemii, mamy duży wzrost potwierdzonych przypadków zakażeń". - Ten potwierdzony wzrost jest wynikiem kumulacji tych wszystkich zachowań: szkoły, nowej normalności, ale równocześnie dwóch rzeczy, na które chciałbym zwrócić uwagę - powiedział.
- Po pierwsze od niedługiego stosunkowo czasu testujemy pacjentów głównie objawowych. Testują także lekarze rodzinni. Lekarze w dużo większym odsetku potrafią wykryć przypadki, które się potwierdzają. U lekarzy rodzinnych ten odsetek - według naszych obliczeń - to jest prawie trzydzieści kilka procent, to jest duży odsetek - zauważył.
- Należało się spodziewać, nie uspokajać, ale mówić o tym, że ta liczba będzie wzrastała. Oby nie były to wartości, które będą dwa razy, czy trzy razy takie jak dzisiaj, bo wtedy niebezpieczeństwo tego, że będzie się system załamywał, będzie dosyć duże - dodał.
"To jest powtórka z marca tyle tylko, że nie ma lockdownu"
Dr Grzesiowski powiedział, że "mamy wypróbowany taki zestaw działań, który jest od początku pandemii w jakimś zakresie sprawdzony". - Chociaż cykle epidemiczne, mimo naszych działań, mogą się powtarzać - zaznaczył.
- Jeśli większość społeczeństwa nie przeszła choroby, to ten wirus cyklicznie będzie wracał. To znamy z odry, różyczki czy świnki, zanim weszły szczepienia. I tak samo jest z grypą, tylko cykl grypy zwykle jest około półroczny. Tu mamy sytuację, gdzie wirus nie posiada zbyt wielu osób, które zatrzymałyby go na swojej drodze, czyli ozdrowieńców, w związku z tym szerzy się swobodnie - powiedział.
- Gdybyśmy mieli znaczną część społeczeństwa już uodpornioną, to wirus już tak łatwo by się nie przenosił z osoby na osobę - mówił.
- My jesteśmy społeczeństwem dziewiczym. Nie więcej niż pięć procent Polaków przeszło COVID-19 i to w dużych miastach. W związku z tym można powiedzieć, że to jest powtórka z marca tyle tylko, że nie ma lockdownu - ocenił.
Zdaniem Grzesiowskiego "cały ten wysiłek związany z lockdownem może być roztrwoniony, jeżeli nie zaczniemy znów zachowywać się tak samo jak w lockdownie, czyli zostawać w domu, unikać spotkań w dużych grupach i przede wszystkim nosić maski".
"Strategia walki z epidemią została trochę uregulowana"
Sutkowski zaznaczył, że "dzisiaj wreszcie ta strategia [walki z epidemią - red.] została trochę uregulowana, w sposób, do którego dążyło środowisko, także lekarzy rodzinnych".
- Proszę sobie wyobrazić, że według rozporządzenia z 8 września jedynie przez teleporadę lekarz rodzinny mógł kierować na test osobę, która miała cztery objawy jednocześnie, a to jest raptem kilka procent przypadków - powiedział.
- Dzisiaj możemy testować zgodnie z wiedzą medyczną, to wydaje się dosyć oczywiste, ale ta oczywistość dopiero dzisiaj na spotkaniu z panem ministrem została wyartykułowana i jutro się ukaże jako rozporządzenie. Lekarz będzie decydował o teście, również z powodu przesłanek epidemiologicznych - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24