W ramach projektu "Polskie Szwalnie" uszyto prawie 180 milionów maseczek, ale część z nich nie chroniła przed koronawirusem. Koszt przedsięwzięcia sięgnął 258 mln zł - pisze Onet. - To jedyny chyba rząd, który robi na pandemii, na zdrowiu i życiu Polaków interesy – mówią posłowie Koalicji Obywatelskiej i "rozważają zgłoszenie sprawy do prokuratury". Agencja Rozwoju Przemysłu koordynująca projekt wydała oświadczenie, w którym zaprzeczyła doniesieniom portalu.
20 lipca Onet opublikował artykuł o tytule: "Maseczkowy szmelc za 258 mln zł. Jak kierowca ojca premiera Morawieckiego rozłożył rządowy projekt #PolskieSzwalnie". Program "'Polskie Szwalnie' miał dać Polakom dostęp do maseczek chroniących przed COVID-19 - czytamy. "Zabrał się za niego były kierowca Kornela Morawieckiego, ojca premiera. Dziś projekt jest w rozsypce. Polskie firmy uszyły aż 178 mln maseczek, jednak gros z nich nadaje się co najwyżej na budowę. Dziesiątki milionów zalegają w magazynach. Niektóre zaangażowane w program firmy zamiast spodziewanych zysków, toną w długach. Szacunkowo podatnik zapłacił za to 258 mln zł" – czytamy w artykule.
Jak pisze Onet, akcje szycia maseczek koordynowała Agencja Rozwoju Przemysłu, którą od września 2018 roku kieruje Cezariusz Lesisz. Kim jest? "W latach 80. zakłada razem z ojcem premiera Kornelem Morawieckim Solidarność Walczącą. Potem wyjeżdża do USA. Tam, jak podaje 'Newsweek', zakłada małą firmę budowlaną. Pod koniec lat dwutysięcznych firma bankrutuje — zostawia za sobą wierzycieli i dług na ponad 60 tys. dolarów. Lesisz w 2010 r. wraca do Polski. We Wrocławiu zakłada spółkę, która zamierza budować drewniane domy. I ten biznes nie wypala. Zostaje asystentem oraz kierowcą Kornela Morawieckiego. Nie ukrywa, że jest zaprzyjaźniony z domem Morawieckich" – pisze Onet.
W 2017 r. Lesisz zostaje doradcą i szefem gabinetu politycznego premiera i pojawia się w kilku radach nadzorczych spółek skarbu państwa, a w 2018 r. staje na czele ARP.
Inna osoba związana z projektem "Polskie Szwalnie" to 25-letni Jan Krupnik, który po sześciu miesiącach pracy w ARP "zostaje analitykiem oraz osobą odpowiedzialną za projekt związany z dostarczeniem Polakom maseczek". Jak wskazały źródła Onetu - to znajomy syna premiera Morawieckiego.
Trzecia osoba - odpowiedzialna za logistykę w projekcie - to Wiktor Diakonow, syn Andrzeja Diakonowa, jednego z twórców Porozumienia Centrum i posła, a obecnie doradcy prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Onet pisze, że te osoby stały na czele programu, w ramach którego "uszyto miliony maseczek bez atestu, które nie chronią przed wirusem COVID-19". "Trafiają do sklepów, szkół, na Białoruś jako pomoc humanitarna lub zalegają w magazynach. Firmy, z którymi nawiązuje współpracę Agencja, inwestują w linie produkcyjne, ale od dawna nie dostają zleceń. Niektóre toną w długach" - zaznacza portal. Według jego wyliczeń, koszt produkcji 178 milionów maseczek w szwalni zakładzie w Stalowej Woli i innych w szwalniach zaangażowanych w projekt, mógłby wynieść około 258 milionów złotych. Przynajmniej część materiału - o wartości 40 mln zł - miała "nie spełniać żadnych norm" - wskazuje Onet.
Posłowie KO o maseczkach: rozważamy zgłoszenie sprawy do prokuratury
Posłowie Koalicji Obywatelskiej - Jarosław Urbaniak, Maria Janyska i Mirosława Nykiel - zorganizowali w środę konferencję w związku z wydaniem przez ARP, jak mówiła Nykiel, 40 mln zł na nie atestowany materiał na maseczki, który trafił do szwalni w Stalowej Woli. Zrobione z tego materiału maseczki zalegają w magazynach - zaznaczyli posłowie KO.
Według Janyski, coś takiego było możliwe, bo wykorzystano przepisy, które pozwalały przy zakupach covidowych nie stosować Prawa zamówień publicznych. - Oto pod pozorem ratowania ludzi w pandemii wydaje się pieniądze publiczne w sposób tajny i zawoalowany, nie stosując żadnego trybu - powiedziała Janyska. Zdaniem Nykiel, "to wyjątkowo obrzydliwe". Obie posłanki poinformowały, że chciały przeprowadzić w tej sprawie kontrolę poselską w ARP, ale nie udzielono im informacji, powołując się na tajemnicę przedsiębiorstwa. - Rozważamy zgłoszenie sprawy do prokuratury - powiedziała Nykiel.
- To jedyny chyba rząd, który robi na pandemii, na zdrowiu i życiu Polaków interesy - dodał Jarosław Urbaniak. Jego zdaniem na całym programie "Polskie Szwalnie" podatnicy stracili ponad 250 mln zł.
"PiS wtopił kolejne 250 mln zł. Miały być 'polskie szwalnie' szyjące maseczki, a wyszedł polski szmelc - 66 mln bezużytecznych maseczek. Projekt mieli realizować m. in. ex-kierowca Kornela Morawieckiego, znajomy syna premiera. Nikt tak nie potrafi marnować publicznych pieniędzy jak PiS" – oceniła na Twitterze posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz.
"Maseczki ochronne były wówczas towarem niezbędnym i jednocześnie deficytowym"
W odpowiedzi na doniesienia Onetu, Agencja Rozwoju Przemysłu oświadczyła w czwartek, że "artykuł pełen jest nieścisłości, niesprawdzonych i fałszywych informacji oraz odbiega od standardów rzetelności dziennikarskiej". "Tezy artykułu nie tylko nie oddają stanu faktycznego działalności ARP S.A. związanej z pomocą w walce z epidemią koronawirusa, ale godzą w dobre imię spółki" - napisano w oświadczeniu.
Podkreślono, że sam tytuł artykułu wprowadza czytelników w błąd. "Nieprawdą jest, że w ramach programu ‘Polskie Szwalnie’ wyprodukowano maseczki, które były bezużyteczne czy bezwartościowe, jak sugeruje tytułowe określenie ‘szmelc’. Tytułowe przekłamanie nie znajduje również uzasadnienia w samym tekście" - wskazano.
Przypomniano, że projekt "Polskie Szwalnie" powstał w marcu 2020 r, a więc w pierwszych dniach po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce. "Maseczki ochronne były wówczas towarem niezbędnym i jednocześnie deficytowym. ARP S.A. jako spółka skarbu państwa działając w ramach powierzonych obowiązków, zgodnie z wprowadzanymi wówczas regulacjami, podjęła się przeprowadzenia projektu, którego celem było wyprodukowanie do końca czerwca 2020 r. 100 mln szt. masek ochronnych różnego rodzaju i przeznaczenia" - podano. Zaznaczono przy tym, że ARP przyjęła na siebie zadanie, którego ryzyka z punktu widzenia biznesowego nie można było wówczas w pełni ocenić, natomiast jego znaczenie z punktu widzenia interesu społecznego było nie do przecenienia.
Zapewniono, że w ramach programu "Polskie Szwalnie" ARP w pełni zrealizowała plan wyprodukowania 100 mln maseczek i jednocześnie pomogła lokalnym firmom w utrzymaniu zatrudnienia. "Działając zgodnie z obowiązującym prawem ARP S.A., tak jak wiele innych spółek skarbu państwa, zainwestowała konieczne środki w realizację ważnej misji publicznej" - oświadczono.
Podkreślono też, że w ramach programu produkowano dwa rodzaje maseczek: medyczne (certyfikowane, zgodne z normą EN 14683) oraz szyte, higieniczne, które nie podlegają certyfikacji, ale były zgodne z ówczesnymi wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego. "Proces szycia z konieczności wiąże się z przekłuwaniem materiału, co sprawia, że tak przygotowana maseczka nie może spełnić norm certyfikacji, którym podlegają wyroby klasy sterylnej. Zadaniem ARP S.A. było dostarczenie maseczek do użytku powszechnego, a nie specjalistycznego. Przypominamy, że chodzi o czas, w którym zasłanianie ust i nosa było obowiązkowe w przestrzeni publicznej. Wszystkie z przygotowanych przez 'Polskie Szwalnie' maseczek spełniały więc niezbędne kryteria, a twierdzenie o ich bezużyteczności w walce z wirusem nie ma żadnych obiektywnych podstaw" - stwierdzono.
"Wszystkie pieniądze wydane przez ARP służyły ratowaniu życia i zdrowia"
ARP odniosła się też do sugestii, które padły w artykule, że wyprodukowane maseczki nie były wykorzystywane w szkołach. "Zgodnie z wielokrotnie przekazywaną mediom - w tym redakcji Onet.pl - przez ARP S.A. informacją blisko 37,7 mln maseczek trafiło do polskich szkół. Operacja była realizowana w porozumieniu z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Brak tej informacji w artykule opublikowanym przez Onet pozwala tylko domniemywać, że autorzy przygotowali materiał pod z góry założoną tezę" - napisano.
Zaprzeczono też, jakoby ARP powierzyła "bezpośrednią realizację" projektu "Polskie Szwalnie" "25-letniemu Janowi Krupnikowi". "Posługując się tabloidową stylistyką autorzy artykułu próbują uwikłać ARP S.A. i program 'Polskie Szwalnie' w politykę. Ten sam mechanizm stosowany jest wobec Prezesa Zarządu ARP S.A. i jednego z pracowników spółki" - czytamy w oświadczeniu spółki.
ARP zaznaczyła, że od początku swojego istnienia działa na rzecz rozwoju polskiej gospodarki, realizując zadania o strategicznym znaczeniu. "Jako spółka należąca do skarbu państwa ARP S.A. w ramach swoich kompetencji podejmowała i nadal będzie podejmować działania na rzecz szeroko rozumianego interesu publicznego. Tak było również w przypadku realizacji projektu 'Polskie Szwalnie'. Wszystkie pieniądze wydane przez ARP S.A. na program 'Polskie Szwalnie' służyły ratowaniu życia i zdrowia ludzkiego oraz wsparciu polskich przedsiębiorców i pracowników z branży tekstylno-odzieżowej. Stanowczo protestujemy przeciwko manipulacjom, jakich dopuściła się redakcja portalu Onet" - napisała spółka.
Źródło: Onet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock