- Jedynym moim błędem było to, że uwierzyłam w te słowa, że przekopywano (teren katastrofy w Smoleńsku - red.). Ale powód, dla którego uwierzyłam, to były te szczątki, które przywożono, ubrudzone w ziemi, rozkawałkowane - powiedziała Ewa Kopacz na konferencji prasowej po sejmowej debacie nt. działań państwa po katastrofie smoleńskiej.
Ewa Kopacz zorganizowała konferencję prasową po zakończeniu sejmowej debaty nad informacją ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego na temat działań po katastrofie smoleńskiej. Marszałek Sejmu rozpoczynając konferencję zaznaczyła, że nie walczy o swoją pozycję polityczną, ale o swój honor.
"Przepraszam"
Marszałek Sejmu pytana przez dziennikarzy, czy powinna przeprosić rodziny ofiar katastrofy powiedziała, że "nie ma problemu z używaniem słowa przepraszam". - Jeśli komukolwiek z powodu mojej niezręczności czy jakiegokolwiek uchybienia stała się krzywda, przepraszam - powiedziała Ewa Kopacz.
Marszałek dodała, że każdy z nas popełnia błędy. Zwróciła jednak uwagę, że w Moskwie miała opiekować się rodzinami, "bo do tego tam była przypisana i tam pojechała". Kopacz powiedziała, że starała się zrobić tyle, ile była w stanie oraz jakie były oczekiwania rodzin.
"Nie miałam powodu nie wierzyć"
Dziennikarze pytali byłą minister zdrowia o to, dlaczego mówiła, że Rosjanie przekopali ziemię w miejscu katastrofy samolotu, Kopacz tłumaczyła, że nie miała powodów nie wierzyć w informacje które usłyszała od Rosjan.
Była minister zdrowia powiedziała, że do Moskwy systematycznie przywożono w workach szczątki ludzkie ze Smoleńska. - Na pytanie, co tam jest i skąd to jest, odpowiedziano mi, że przekopują teren katastrofy i przywożą szczątki, które wykopują. Nie miałam powodów nie ufać, bo nie było mnie w Smoleńsku - powiedziała Kopacz.
Marszałek Sejmu przyznała, że za łatwo uwierzyła w słowa Rosji. - Jedynym moim błędem było to, że uwierzyłam w te słowa, ale powód, dla którego uwierzyłam, to były te szczątki, które przywożono, ubrudzone w ziemi, rozkawałkowane - tłumaczyła Kopacz. Zaznaczyła, że nie należy do ludzi, którzy są zbyt "podejrzliwi i nieufni". Identyfikacja ciał
Marszałek podkreśliła, że 75 z 96 ofiar katastrofy smoleńskiej zostało rozpoznanych przez identyfikację przez osoby najbliższe, 21 zostało rozpoznanych przez badania genetyczne.
Ewa Kopacz zwróciła uwagę, że niekiedy rodziny rozpoznawały bliskich po szczegółach, takich jak blizna po operacji czy tatuaż, dlatego najbardziej wiarygodną identyfikacją była identyfikacja przez najbliższych. - To nie było proste, to nie były ciała ludzi, którzy umierają w łóżku (...), to były ciała uszkodzone w wyniku katastrofy samolotowej - zaznaczyła Kopacz.
Autor: km//gak/k / Źródło: PAP, tvn24.pl