Nie ma powodu, aby premier Ewa Kopacz przepraszała Jarosława Kaczyńskiego, bo o nic go nie oskarżyła. Nie nawiązała do lojalki - stwierdziała Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, pytana o słowa szefowej rządu. Kopacz w piątek stwierdziła, że po sobotnim marszu prezes PiS "nie będzie musiał niczego podpisywać" i wróci do domu.
Małgorzata Kidawa-Błońska w RMF FM zapewniła, że Ewa Kopacz nie sugerowała, iż Jarosław Kaczyński podpisał w przeszłości lojalkę. - Jeżeli ktoś tak to odebrał, to znaczy, że ma z tym jakiś problem. Ja z tym nie mam problemu - powiedziała posłanka PO. Dodała, że była zaskoczona, iż wystąpienie premier zostało tak zinterpretowane.
W jej opinii Kopacz nie ma powodu, by przepraszać Kaczyńskiego, bo o nic go nie oskarżyła.
Polityk tłumaczyła, że całe wystąpienie Kopacz dotyczyło tego, iż nie można porównywać dzisiejszych czasów ze stanem wojennym.
- Chodzi o to, że od paru tygodni słyszymy, że Polska nie jest krajem demokratycznym, że nie ma wolności słowa, nie ma wolności mediów... Jest wolność słowa, jest wolność mediów. Kiedyś, kiedy były manifestacje, było zrobione wszystko, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Teraz wszystkie telewizje na żywo transmitowały, co działo się na marszu - stwierdziła posłanka PO.
Fałszywa lojalka
W piątek, przed sobotnim marszem PiS "w obronie demokracji i wolności mediów", premier Ewa Kopacz podkreśliła, że "nie można porównać dzisiejszej Polski do Polski stanu wojennego".
- Jutro pan Kaczyński nie będzie musiał niczego podpisywać; jutro pan Kaczyński po swojej demonstracji wróci do domu, by cieszyć się przywilejami posła na Sejm i lidera opozycji, wiemy to wszyscy - powiedziała Kopacz. Rzekoma lojalka Kaczyńskiego to sfałszowane przez służby specjalne oświadczenie, datowane na 17 grudnia 1981 r. Głosiło ono, że "będzie przestrzegał przepisy stanu wojennego".
W 1998 r. sąd uznał, że Kaczyński lojalki takiej nie podpisał. W 2008 r., z powodu przedawnienia, umorzono śledztwo w sprawie sfałszowania teczki Kaczyńskiego, założonej przez SB.
Autor: MAC//rzw / Źródło: RMF FM, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP