- Paweł Wojtunik sam musi odpowiedzieć na pytanie, jaką miał wiedzę i dlaczego wygłosił takie a nie inne słowa - powiedziała premier Ewa Kopacz. Tak skomentowała doniesienia prasowe, według których szef CBA w rozmowie z Elżbietą Bieńkowską miał sugerować, że podpalenie budki przy rosyjskiej ambasadzie w 2013 roku bylo prowokacją na polecenie ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.
Dziennikarze dopytywali premier o Wojtunika po jej spotkaniu z działkowcami i przedstawicielami Polskiego Związku Działkowców.
- Fajnie, na działkach o Wojtuniku - westchnęła Ewa Kopacz.
- Ja nie czytałam rejestracji z tych taśm - dodała. Zaznaczyła, że czeka na wypowiedź Pawła Wojtunika w tej sprawie.
Podkreśliła, że chciałaby, "aby taśmy przestały być elementem gry politycznej". - Nie mogą pojawiać się i znikać w zależności od tego, na jakim etapie kampanii jesteśmy. Bardzo bym chciała, żeby prokuratura sprawnie uporała się z tym problemem i oznajmiła wszystkim, na czym polega cała sprawa nagrań, kto za tym stoi i kto jest winien. I niech poniesienie za to konsekwencje - podkreśliła.
Nagranie trafiło do prokuratury
Według tygodnika "Do Rzeczy", ze strony szefa CBA padała w nagranej rozmowie sugestia, że policjanci na polecenie ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza mieli spalić budkę strażniczą przed rosyjską ambasadą. Tygodnik wskazuje, że może chodzić o dewastację, do której doszło przed Ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2013 r.
Nośnik mający zawierać nagranie rozmowy Bieńkowskiej i Wojtunika trafił w poniedziałek do prokuratury okręgowej Warszawa-Praga.
CBA w komunikacie nazwało te informacje "niedorzecznością, nadużyciem, twierdzeniem nieprawdziwym, sprawiającym wrażenie celowej manipulacji". Bartłomiej Sienkiewicz powiedział, że opublikowane wiadomości to "kłamstwo i śmieszna anegdota".
Autor: eos//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz