Scena miłosna Barbary Grabowskiej i Olgierda Łukaszewicza, albo jego gołe pośladki na ekranie telewizora to zdecydowanie za dużo dla widzów telewizji Puls - przynajmniej tak się wydaje jej szefom, którzy z nożycami w ręku wycinają z jednych z najlepszych polskich filmów bardziej "pikantne" sceny.
Najpierw była "Perła w koronie", potem "Gorączka". W obu przypadkach odpowiadający za emisję w Pulsie (w którym pakiet większościowy ma zakon ojców franciszkanów) na moment stali się lepszymi reżyserami niż Kazimierz Kutz i Agnieszka Holland. Z filmów wycieli sceny erotyczne, bo uznali, że nie powinny ujrzeć one światła dziennego. I nic to, że sceny, o których mowa akurat w tych przypadkach więcej mogły powiedzieć o psychologii postaci, niż ich ciele. Jak na reżyserowanie filmów w telewizji Puls zareagowali ich "pierwsi" reżyserzy?
- To barbarzyństwo, to się nadaje na proces. To kaleczenie filmu - mówi "Dziennikowi" Kazimierz Kutz, w którego filmie pikantna scena "przykryta została" reklamami. Trochę spokojniej reaguje Henryk Jacek Schoen, drugi reżyser obrazu Agnieszki Holland: - W "Gorączce" sceny erotyczne nie pojawiają się, by epatować nagością. Chodziło o pokazanie postaw bohaterów, którzy oddają się miłości w momtencie, kiedy mają inne obowiązki. Te sceny ważne są dla całej dramaturgii filmu - przekonuje.
Telewizja się broni
Telewizja odpiera zarzuty. W oświadczeniu przesłanym gazecie pisze, że "trudno sobie wyobrazić, aby w stacji promującej wartości chrześcijańskie emitowano filmy ze scenami erotycznymi". Po co zatem w ogóle wybierać tak nieprzyzwoite filmy jak nagrodzoną gdyńskimi Złotymi Lwami "Gorączkę"?
Z pisma przesłanego przez telewizję wynika, że wszystkie "działania recenzenckie" podyktowane były "troską o widza". - To praktyka z rynku amerykańskiego, gdzie stacje nadające program dla rodziny emitują filmy pozbawione scen, których osoby niepełnoletnie nie powinny oglądać - przekonująco relacjonują szefowie stacji.
"Wycinać, ale za wiedzą autora"
Przekonać nie dają się nasi inni wielcy reżyserzy - na przykład Krzysztof Zanussi. I chociaż katolickiej stacji nie odmawia prawa do decydowania, czy pokazuje nagość, czy nie, to zaznacza, że pierwszą rzeczą o jakiej Puls powinien był pomyśleć to zgoda twórcy na jakąkolwiek ingerencję w obraz.
- Ostatnio "Cwał" był wyświetlany w Teheranie. Scena uznana za zbyt śmiałą w tamtejszej kulturze za moją zgodą została usunięta. Nie wyobrażam sobie jednak, by ktoś to zrobił bez zgody autora - mówi reżyser "Barw ochronnych"
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl