Jest ich dużo, a będzie jeszcze więcej. Warszawa zamówiła kolejnych kilkadziesiąt znaków informujących o fotoradarach. Do końca roku stolica będzie nimi naszpikowana. Powód? Strażnicy miejscy ze stolicy jako pierwsi w Polsce wprowadzają tak zwane kontrole kaskadowe. Na początek w dwudziestu miejscach.
Na czym polegają kontrole kaskadowe? - Kierowca będzie musiał przejść przez sito, przynajmniej trzykrotną kontrolę - tłumaczy Monika Niżniak ze stołecznej straży miejskiej. Zasada jest bardzo prosta: na krótkim odcinku drogi, co kilkaset metrów ustawione będą trzy radiowozy straży miejskiej wyposażonej w fotoradary. Możliwe jest więc, że pędzący pirat na tym krótkim odcinku zarobi nawet trzy mandaty.
Podpatrzone u policjantów Kaskadowe kontrole strażnicy podpatrzyli u policjantów, którzy od lat prowadzą je w całym kraju. Tuż po nich część kierowców już nie usiadła za kierownicą.
- Byli też tacy rekordziści, którzy po przejechaniu kilkunastu kilometrów przekraczali liczbę 24 punktów karnych i tracili prawo jazdy - opowiada Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji.
Po mieście tylko wolno Na razie przyspieszają zmiany przy drogach. Na odcinkach, gdzie strażnicy jeden za drugim wyłapywać będą przekraczających prędkość, staną znaki informujące o kontroli. Fotoradary w kilku miejscach nie powinny więc kierowców zaskoczyć. Straż miejska liczy, że wreszcie uda się przekonać kierowców, że po mieście wolno jeździć tylko wolno.
Autor: twis//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24