Dyrektor Centralnego Szpitala Klinicznego w Katowicach wydał portierom polecenie służbowe usunięcia plakatów rozlepionych przez Komitet Strajkowy w poradniach przyszpitalnych. - To były anonimy, a do tego wprowadzały pacjentów w błąd - odpiera zarzuty dyrektor.
W czwartek w w Centralnym Szpitalu Klinicznym rozpoczyna się strajk. Zdaniem przedstawicieli śląskiego OZZL, dyrektor szpitala Zbigniew Swoboda mógł złamać prawo nakazując zerwanie plakatów informujących o akcji protestacyjnej. Zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, przeszkadzanie w przeprowadzeniu legalnego strajku jest przestępstwem. Za takie działania - zdaniem związkowców - dyrektorowi może grozić kara grzywny lub pozbawienia wolności.
Dyrektor odpiera zarzuty. - Rozwieszono plakaty nieprawdziwe i wprowadzające pacjentów w błąd. Nie były podpisane - takie odbitki ksero może rozwiesić praktycznie każdy. Dlatego poleciłem je usunąć - tłumaczy portalowi tvn24.pl dyrektor placówki. Jak dodał, gdyby tylko związki poprosiły o zgodę, od razu by im jej udzielił.
Jak powiedział Swoboda, szpital był jednym z ostatnich w regionie, który nie prowadził akcji strajkowej - W ostatnim czasie to my przejmowaliśmy pacjentów z innych placówek. Teraz nie będziemy mieli możliwości przesłać ich dalej. Jednak zgodnie z prawem, nawet w sytuacji akcji strajkowej prawo nakazuje przyjąć pacjentów narażonych na utratę życia - podkreślił.
Dyrektor zaznaczył, że zaproponował lekarzom podwyżki ze środków własnych szpitala - od 400 do 700 zł do podstawy wynagrodzenia, ale ta propozycja została odrzucona. - Mam smutne przekonanie, że związkowcy nie dostali na to zgody z centrali - ocenił.
Centralny Szpital Kliniczny w Katowicach to jedna z największych szpitali na Śląsku. Ma ok. 500 łóżek, zatrudnia 80 lekarzy oraz 70 nauczycieli akademickich.
Do strajku nie przystąpiło jeszcze Centrum Onkologii w Gliwicach.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP