Podpisanie układu zbiorowego byłoby bardzo trudne, ponieważ podpisuje się go nie z rządem, ale z pracodawcą - ocenił wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Odniósł się w ten sposób do propozycji strajkujących lekarzy.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy przedstawił dziś propozycję kompromisu z rządem. Związkowcy zaproponowali, aby podpisać ponadzakładowy układ zbiorowy pracy między związkami zawodowymi a rządem.
Układ miałby być podpisany na trzy lata i byłaby w nim określona m.in. płaca minimalna. Według Piechy takie zadanie jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. - To postulat interesujący, ale trzeba sobie zdawać sprawę z trudności - podkreślił. - Ministerstwo zdrowia jest właścicielem tylko jednego szpitala w Polanicy Zdroju i tam tylko możemy skłonić dyrektora do podpisania układu zbiorowego - wyjaśnił Piecha.
Dodał, że nie ma uprawnień, aby "w imieniu dyrektorów szpitali podpisać układ zbiorowy, a potem jak przy pomocy czarodziejskiej różdżki rozciągnąć go na wszystkie szpitale".
Piecha przypomniał, że procedury podpisywania układu zbiorowego są regulowany przez Kodeks pracy. Wiceminister powiedział, że nie będzie komentował tej propozycji "medialnie", zaś będzie ona przedmiotem wieczornych rozmów premiera ze związkowcami.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24