Choć - jak mówi - "niezbadane są wyroki boże", to medialnych spekulacji na temat swojego startu w wyborach prezydenckich "nie chce komentować". - Na wszystkie pytania warto odpowiadać, ale wtedy, kiedy mają one jakąkolwiek aktualność - mówił dziennikarzom marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Marszałek Sejmu odniósł się do doniesień dziennika "Polska". Gazeta napisała, że premier na spotkaniu w gronie najbliższych współpracowników, oświadczył, iż kandydatem Platformy w zbliżających się wyborach prezydenckich będzie obecny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
- Niezbadane są wyroki boże, ale tyle razy mówiłem, że nie chcę nawet komentować tego rodzaju spekulacji - komentował te doniesienia z uśmiechem na ustach marszałek Sejmu. I zaznaczał, że takie oceny mogą zaszkodzić Platformie Obywatelskiej. - Każda spekulacja może szkodzić Platformie Obywatelskiej, ewentualnie kandydaturze Donalda Tuska - mówił.
Spotkanie? Jakie spotkanie?
Marszałek Sejmu zapewnił też, że "w żadnym spotkaniu, o którym donosi prasa" nie uczestniczył. - W związku z tym niczego nie mogę potwierdzić. Sugerowałbym zasięgnięcia wiedzy u źródła, tyle, że pewnie wszyscy nie wiemy, gdzie to źródło bije. Na pewno nie w Sejmie - przekonywał Komorowski.
Polityk Platformy Obywatelskiej mówił również o "najbardziej naturalnej kandydaturze" na najważniejsze stanowisko w państwie. - Na dzień dzisiejszy kandydaturą, która jest oczywista w Platformie Obywatelskiej jest kandydatura lidera, a wszelkie decyzje Platforma będzie podejmowała kiedy indziej - powiedział Komorowski.
Wcześniejsze wybory?
Marszałek Sejmu odniósł się również do atmosfery, jaka w związku z aferami: hazardową i stoczniową panuje wokół rządu. Jak zapewnił, wcześniejsze wybory nie wchodzą w grę. - Wcześniejsze wybory robi się wtedy, kiedy nie funkcjonuje koalicja. A dzisiaj funkcjonuje, więc nie widzę żadnego powodu dla którego można by tego rodzaju spekulacje w ogóle budować - przekonywał Komorowski.
W ocenie marszałka Sejmu ważnym krokiem, który należy zrobić, to stabilizacja rządu, która miałoby odbyć się "poprzez rzetelne wyjaśnienie wątpliwości, które wiązały się z dokumentami wyciekłymi z CBA".
"Ratowali stocznie"
Komorowski tłumaczył również, co jego zdaniem wynika ze stenogramów rozmów ujawnionych przez "Wprost" w związku z aferą stoczniową. - Moje wrażenie po przeczytaniu prasy jest takie, że mamy do czynienia z dramatycznym ratowaniem przez urzędników jedynej szansy na to, żeby stocznia produkowała statki - ocenił marszałek Sejmu.
Polityk PO podkreślił, że inne podmioty zainteresowane stoczniami były firmami deweloperskimi lub też chciały kupić jedynie kawałek stoczni. - Ja oceniam działania urzędników, którzy w sytuacji niesłychanie trudnej próbują robić wszystko, żeby nie uciekł ten jedyny potencjalny kontrahent, który chciał kupić całość stoczni - powiedział.