Kolejni klienci biura podróży mogą stracić wymarzone wakacje i wpłacone już pieniądze. Pośrednik "Call&Go" bez uprzedzenia zamknął biura, a infolinia informuje tylko o niezapłaconych rachunkach - donosi RMF FM.
- Firma nie jest znana w Polskiej Izby Turystki, bo nie była jej członkiem. Z tego co ustaliliśmy, miała punkty sprzedaży w Tesco i portal, który prawdopodobnie zajmował się pośrednictwem w sprzedaży usług turystycznych – powiedział w TVN24 Jan Korsak z PIT.
Oszukani klienci biura, z którymi w Krakowie rozmawiało RMF FM, stracili po conajmniej 1200 złotych. Tyle wynosiła zaliczka, którą musieli wpłacić zaraz po podpisywaniu umowy. Jeden z klientów oty, że biuro przestało istnieć, dowiedział się dopiero wtedy, gdy przyszedł wpłacić pozostałą kwotę. Zastał zamknięte drzwi i informację, że trzeba dzwonić na infolinię.
Infolinia wyłączona
Pod podanym numerem z kolei słychać jedynie komunikat: „Informujemy, że z powodu zaległości ta infolinia została wyłączona”. Z tych samych powodów, jak ustaliło radio RMF FM, centra handlowe wypowiedziały w lipcu "Call&Go" umowy wynajmu powierzchni biurowych.
Dorota Karwala z biura prasowego Tesco poinformowała, że firma od kilku miesięcy nie wywiązywała się ze swoich zobowiązań. Przedstawiciele Tesco przyznają, że nie mogą skontaktować się z właścicielem, bo nie działają podane przez niego telefony.
Z kolei w warszawskiej siedzibie firmy - według ochroniarzy budynku - wynajmowany przez firmę pokój stoi pusty już od pół roku.
Co z wakacjami klientów firmy? Na razie nie wiadomo. - Jeśli umowy zostały przekazane touroperatorom, są ważne – powiedział w TVN24 Korsak. Jeśli nie, to wakacje najprawdopodobniej przepadły...
Źródło: RMF FM, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24