Jest ich więcej niż cztery lata temu. Kobiety idą po władzę i mają nadzieję, że z każdymi wyborami będzie ich w polityce więcej. W tym roku kobiety stanowią 18 procent zarejestrowanych kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pomnik brytyjskiej pisarki Elizabeth von Arnim przed urzędem gminy w Dobrej ma znaczenie symboliczne. Nie chodzi tylko o to, że artystka mieszkała w gminie Dobra pod koniec XIX wieku - a o to, że tutaj rządzą kobiety.
- Wzmianki były o tym, że w Dobrej będzie kandydował mężczyzna i to właśnie z komitetu "Lokalni", ale jednak później zadziało się i komitet "Lokalni" wystawił również kobietę - wyjaśniała Teresa Dera, wójt gminy Dobra. Ewa Głowacka to poważna kontrkandydatka. Mężczyźni jej doradzają, ale to ona gra tu pierwsze skrzypce.
Kobieca kampania w gminie Dobra
- Jesteśmy kobietami, ale mamy wsparcie mężczyzn i w moim komitecie wyborczym są mężczyźni i mamy wsparcie w rodzinach, w naszych mężczyznach, mężach - powiedziała Głowacka.
Nie wiadomo, kto zostanie wójtem w gminie Dobra. Wiadomo, że na pewno będzie to kobieta - jedna z trzech kandydatek. Kampania, w przeciwieństwie do tej krajowej, jest tu niezwykle łagodna. - Kobiety łagodzą obyczaje. Są może takie bardziej delikatne, elastyczne. Może lepiej się z kobietami na spokojnie rozmawia - skomentowała Magdalena Zagrodzka, kandydatka na wójta gminy Dobra.
Gmina Dobra to w pewnym sensie kobiecy fenomen na mapie Polski. - To jest pewne. To jest trend, którego się nie da zatrzymać - podkreśliła profesor Małgorzata Fuszara, prawniczka, socjolog i była pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania. - Jeżeli jakieś gremia są pozbawione kobiet, to jest tak, jakby politycy powiedzieli wszystkim kobietom, że "twoje doświadczenie się nie liczy" i to jest myślenie tak dalece patriarchalne i niewspółczesne - dodała.
Polityka związana z brakiem zaufania
Na wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast startuje niewiele więcej kobiet niż cztery lata temu, bo 18 procent. Do rad gmin czy miast - 41 procent.
- Kobiety nie idą do polityki nie dlatego, że polityka jest jakimś męskim światem, tylko dlatego, że w ogóle po prostu polityka jest traktowana z brakiem zaufania - oceniła doktor Karolina Wigura z "Kultury Liberalnej".
Od 2011 roku działa ustawa kwotowa, która mówi że kandydatek na listy gmin, miast czy Sejmu nie może być mniej niż 35 procent. Nie precyzuje jednak, z którego miejsca ma kandydować. - Szóste miejsce to nie było wtedy złe miejsce - opowiedziała Iwona Klejnowska, jedna z aniołków Kaczyńskiego, młodych kobiet które miały dać zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego w wyborach w 2011 roku.
Ani ona, ani jej koleżanki nie dostały się do Sejmu. - Byłam pierwsza pod kreską. Byłam z tej kampanii bardzo zadowolona. Wiem, że koleżanki też, chociaż trzeba przyznać, że teraz część koleżanek jest w parlamencie - dodała Klejnowska.
Bardziej niż do Sejmu ciągnie kobiety do samorządu. Możliwe, że stąd bierze się fenomen startu trzech kobiet w gminie Dobra, gdzie historię - niezależnie od rezultatu - będzie pisać kobieta.
Autor: asty / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24