Szuka jej cała Polska i to od kilku lat. Internautka o nicku "Kataryna", prekursorka politycznych blogów w polskim internecie, od lat skutecznie ukrywa swoją tożsamość.
Jej blog od kilku lat śledzą dziennikarze i politycy. Bezlitośnie i celnie punktuje polityków, ale też dziennikarzy.
Środowy "Dziennik" szuka nowych tropów. Krzysztof Leski z TVP 3, organizator imprezy dla blogerów Salonu24, na której właśnie miała pojawić się Kataryna uważa, że nie jest to jedna osoba, ale kilka. Według niego, przeszukują one internet i w podobnym stylu komentują blogi dziennikarzy.
Kiedy Kataryna tuż po imprezie Salonu 24 podziękowała za miłe przyjęcie, natychmiast wszczęto poszukiwania autorki. Leski sądzi jednak, że wspomniane podziękowanie to "podpucha". - Przyszło około 60 osób, kilkunastu nie jesteśmy w stanie zweryfikować, ale to nie dowodzi, że Kataryna była wśród nas - twierdzi dziennikarz TVP3.
- Raczej jest kobietą, to zręczna reasercherka, nic więcej - uważa Łukasz Warzecha z "Faktu". - Potrafi wytknąć komuś zmianę opinii, nieścisłości światopoglądowe, ale sama czasami zaskakuje mnie nieznajomością mechanizmów rządzenia państwem - dodaje.
- Z pewnością jednak wzbogaca internet. Kataryna to perełka - podkreśla Leski. Kataryna doczekała się - jak przystało na gwiazdę internetu - własnego hasła w Wikipedii.
Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" przyznaje, że lubi polemizować z Kataryną, która bardzo często i ostro krytykuje jego pismo. - Zadziwia mnie jej przekonanie, że dziennikarz może zbawić świat i najlepiej, żeby robił to 24 godziny na dobę - mówi Wroński. - Czasami wyobrażam sobie, że to musi być człowiek, który albo jest bardzo samotny i ma dużo czasu, albo ma bardzo nudną pracę i dlatego ciągle siedzi w internecie - snuje kolejną teorię Wroński. Dla niego Kataryna "to facet albo przynajmniej ma męski typ postrzegania świata".
Sama Kataryna ujawniła niewiele w wywiadzie udzielonym on-line dla Polskiego Radia w listopadzie zeszłego roku: "Nie pracuję i nigdy nie pracowałam ani w mediach, ani w polityce, za pisanie bloga nikt mi nie płaci i nie płacił. Twórcy fantastycznych hipotez na mój temat byliby bardzo, ale to bardzo rozczarowani (...) Najzabawniejsza była ta, że jestem Rafałem Ziemkiewiczem. Zabawna była też wersja mówiąca, że jestem Mikołajem Lizutem. Miałam być także Katarzyną Kolendą-Zaleską, Iwoną Śledzińską-Katarasińską. Obecnie najczęściej bywam Agnieszką Romaszewską albo Dorotą Wysocką-Schnepf".
Ujawniła wtedy także, że Kataryną została jeszcze w liceum, a znajomi i rodzina wiedzą, że ona to ona.
Do szczęśliwców należy Igor Janke, dziennikarz "Rzeczpospolitej" i gospodarz Salonu24, który rozmawiał z Kataryną przez telefon. - To był zdecydowanie damski głos, interesujący, trochę tajemniczy... Więcej nie powiem - mówi Janke. Bardzo sobie ceni jej obecność w Salonie24. To wielka gwiazda sieci, ceniona, intrygująca, aktywna komentatorka, z której opinią internauci się liczą. I dodaje: - Dziennikarze patrzą na ręce politykom, a Kataryna dziennikarzom, którym bezlitośnie wytyka błędy.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl