Dziesięć osób przetransportowano do szpitali po wypadku, do którego doszło w czwartek pod wieczór w Karpaczu w województwie dolnośląskim. Z niewyjaśnionych do tej pory przyczyn osobówka zjechała na przeciwległy pas i zderzyła się czołowo z autobusem. Najcięższe obrażenia odniosła rodzina podróżująca autem.
Jeleniogórska policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia, do którego doszło w czwartek około godziny 18 w Karpaczu, przy wylotowej ulicy Wielkopolskiej. W wyniku zderzenia autobus z 19 osobami wjechał do rowu.
- Auto marki Skoda zjechało na przeciwny pas ruchu i zderzyło się czołowo z autokarem. Łącznie dziesięć osób trafiło do szpitala. Są to cztery osoby z pojazdu osobowego – to rodzina z dwójką dzieci. Mają obrażenia wewnętrzne i złamania. Jeśli chodzi o pasażerów autobusu, to pomocy medycznej potrzebowało sześć osób, w tym kierowca. Nie są to poważne obrażenia - mówi TVN24 starszy aspirant Aleksandra Pieprzycka z biura prasowego dolnośląskiej policji.
To, co działo się na tuż przed wypadkiem i w chwili zdarzenia, widać na nagraniu opublikowanym przez jeleniogórską policję.
Obaj kierowcy byli trzeźwi
Na razie nie wiadomo, dlaczego 46-letni kierowca skody zjechał ze swojego pasa ruchu. - To będzie przedmiotem naszego postępowania pod nadzorem prokuratury. Na pewno będziemy posiłkować się opinią biegłego - dodaje aspirant Pieprzycka.
Wiadomo, że kierowcy obu pojazdów byli trzeźwi. Pobrano od nich również krew do dalszych badań - to standardowa procedura. Czynności na miejscu zdarzenia wykonano przy udziale prokuratora Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze oraz biegłego z zakresu ruchu drogowego.
W szpitalu są jeszcze poszkodowani
W piątek rano Zbigniew Markiewicz, dyrektor ds. medycznych Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej, przekazał, że do ich placówki trafiło łącznie dziewięć osób. Sześciu pacjentów po zaopatrzeniu na oddziale ratunkowym opuściło lecznicę. Ale w szpitalu wciąż znajduje się mężczyzna z auta osobowego i jedna z jego córek. Z informacji przekazanych przez policję wynika, że chodzi o 10-latkę.
Z kolei 13-latkę Lotnicze Pogotowie Ratunkowe przetransportowało do szpitala we Wrocławiu. Dyrektor medyczny Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka we Wrocławiu potwierdził jedynie, że hospitalizują pacjentkę z wczorajszego wypadku.
Z kolei do szpitala w Wałbrzychu miała trafić matka dziewczynek ze skody. Na razie nie mamy informacji o stanie jej zdrowia.
Pogotowie o "bohaterze bez peleryny"
Pogotowie Ratunkowe w Jeleniej Górze opublikowało post, w którym podziękowano nieznajomemu, który tuż po wypadku pomagał służbom. Jak wspomnieli medycy, nie mają pojęcia, jak nazywa się mężczyzna, który ich wspierał, wiedzą jedynie, że był w trakcie urlopu.
"Pomocną dłoń wyciągnąłeś zarówno do Poszkodowanych, jak i do naszych Ratowników Medycznych - wspierając ich w decyzjach i działaniach. Wiemy od naszego Kierującego Akcją Medyczną, że byłeś właśnie w trakcie swoich wakacji - kto by się spodziewał, że to w Karkonoszach spędzisz je w taki, a nie inny, sposób? Nie przesadzimy, jeśli powiemy, że Ratownikiem się jest cały czas a nie tylko na dyżurze. Nie mamy, jako Ratownicy Medyczni, swoich słów przysięgi czy kodeksu etyki zawodowej - jednak patrząc na ludzi takich jak Ty, być może nie jest nam ona w ogóle potrzebna? Bohaterze bez widocznej peleryny, pokazałeś, że drugi człowiek jest dla Ciebie najwyższą wartością. Jesteśmy z Ciebie dumni!" - napisano we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych.
Źródło: tvn24, pap