"Publikacja tej sprawy jest najczystszym przejawem walki na wyborcze „haki”, a pośrednio ma zmierzać do szkalowania osoby śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - napisał w oświadczeniu prasowym Marcin Dubieniecki. Według niego ujawnienie sprawy przez media to "dowód tego", że rozpoczął się "karnawał zbierania haków". W ten sposób Dubieniecki odniósł się do informacji, że Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej założył spółkę, został w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego.
W oświadczeniu, które przesłał do mediów zięć tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem Lecha Kaczyńskiego czytamy, że "brutalność ataków prasowych i swoistego rodzaju polowanie na jego osobę, doprowadziły do sytuacji, w której nie może on pozostać obojętny na te wszystkie informacje".
"Wszystkie informacje dotyczące mojej osoby są nieprawdziwe"
Dubieniecki zdementował wszystkie informacje dotyczącego jego osoby pojawiające się w mediach w kontekście ułaskawienia Adama S. "Odnosząc się do zarzutów kierowanych w sprawie ułaskawienia Adama S. stwierdzić należy, że wszelkie informacje dotyczące w tym zakresie mojej osoby są nieprawdziwe" - zapewnił. I podkreślił, że nie był wspólnikiem Adama S. "w zarzucanym okresie kiedy otrzymał on prawo łaski". "W spółce, w której występowałem, reprezentowałem interesy innej osoby na zasadzie zawartej umowy powierniczego nabycia udziałów" - zapewnia Dubieniecki.
"Walka polityczna za pośrednictwem rodziny"
"Sekwencja czasowa publikacji i nadania rozgłosu pewnym artykułom prasowym w stosunku do mojej osoby ma dwojakie znaczenie" - napisał także Dubieniecki. "Po pierwsze ma uderzyć bezpośrednio we mnie i podjąć próbę zdezawuowania mojej osoby w środowisku zawodowym i wobec moich Klientów, a pośrednio ma uderzać w Jarosława Kaczyńskiego, a więc przybiera wymiar najczystszej walki politycznej za pośrednictwem rodziny" - ocenił mąż Marty Kaczyńskiej.
"Karnawał zbierania haków rozpoczął się"
Dubieniecki stwierdził też, że nie przypomina sobie, żeby "media koncentrowały się na czyimś powinowatym polityka tak jak na jego osobie". "To jest dowód tego, że karnawał zbierania „haków” rozpoczął się" - zauważył. I dodał: "Nie może być tak, że poprzez przeinaczanie faktów, podawanie nieprawdziwych informacji, prowadzenie nieuczciwego i nierzetelnego dziennikarstwa, wywołuje się lawinę oszczerstw i naruszeń mojego dobrego imienia oraz imienia moich najbliższych osób".
Dubieniecki: redakcje poniosą odpowiedzialność prawną
Co więcej zapowiedział że "wszystkie te sprawy, które otrzymały taki rozgłos, które powstały z nierzetelnego dziennikarstwa i insynuacji zawartych w tych artykułach, będą musiały być wyjaśnione przez niezawisłe sądy, a osoby i redakcje odpowiedzialne za nie będą musiały ponieść odpowiedzialność prawną".
Jedyny przejaw obecności medialnej
Dubieniecki zapowiedział też, ze więcej w tej sprawie nie będzie zabierał głosu w mediach. "To oświadczenie jest jedynym przejawem mojej obecności medialnej. Dalsza korespondencja będzie dopuszczalna w trybie przepisów kodeksu postępowania cywilnego i przepisów kodeksu postępowania karnego" - napisał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EAST NEWS