Marek Dochnal zawiadomił prokuraturę o płatnej protekcji, którą miała popełnić dziennikarka "Wprost" Dorota Kania. - Obiecując pomoc powoływała się na Zbigniewa Ziobrę - twierdzi lobbysta.
Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga potwierdziła, że takie zawiadomienie rzeczywiście wpłynęło. Dotyczy ono art. 230 Kodeksu karnego, zgodnie z którym "kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej, organizacji międzynarodowej lub krajowej, podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Lobbysta w dokumencie wysłanym do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga napisał, że Kania obiecywała pomoc w skróceniu jego aresztu powołując się m.in. na Zbigniewa Ziobro, Janusza Kaczmarka i Zbigniewa Wassermanna, Jarosława Kaczyńskiego i "wysokich funkcjonariuszy służb specjalnych".
W zamian za obiecaną pomoc dziennikarka pożyczyła od rodziny Marka Dochnala 245 tysięcy złotych.
We wtorek w TVN24 były szef MSWiA Janusz Kaczmarek stwierdził, że interwencja Kani okazała się skuteczna. Dlatego on i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przyjęli obrońców lobbysty. Przeniesiono też jego sprawę z prokuratury łódzkiej do katowickiej.
AWANTURA O KANIĘ - O SPRAWIE MÓWIĄ: SAMA DZIENNIKARKA, JEJ NACZELNY, JANUSZ KACZMAREK i ZBIGNIEW ZIOBRO
Źródło: TVN24, TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP