- Niestety, zostały złamane standardy wypracowane przez Radę Europy, w jakich powinno odbywać się referendum lokalne - stwierdził w "Faktach po Faktach" Mariusz Kamiński, prezes warszawskiego PiS i były szef CBA. Jednak złagodził swoje poprzednie opinie i nie mówił już o "standardach białoruskich". Stwierdził zamiast tego, że mamy w Polsce do czynienia z "aksamitną Białorusią".
Kamiński, pytany o dobre stosunki Prawa i Sprawiedliwości z Piotrem Guziałem stwierdził, że jest to wynik dobrej współpracy na warszawskim Ursynowie. - Współpraca jest racjonalna i sensowna - chwalił Kamiński.
Były szef CBA mocno krytykował natomiast bojkot referendalny, do którego nawoływali politycy Platformy Obywatelskiej. Zdaniem Kamińskiego doszło przez to do złamania tajności wyborów. jak mówił szef warszawskich struktur PiS, działania premiera i prezydenta doprowadziły do sytuacji, w której sam akt udziału w referendum był manifestacją polityczną. - Każdy składa podpis (w rejestrze wyborczym - red.). Te podpisy trafiają później do władz miejskich. Są przechowywane nie przez PKW, a przez władze miejskie - znaczył Kamiński.
"Akt żalu po przegranym referendum"
Zupełnie innego zdania jest Joanna Kluzik-Rostkowska. Zdaniem posłanki PO, oskarżenia ze strony polityków PiS są "aktem żalu po przegranym referendum".
Kluzik-Rostkowska nie zgodziła się też z zarzutami, że zostały złamane standardy Rady Europy. - Rzeczywiście Rada Europy wypracowała pewien kanon referendalny, tylko - jako żywo - nie ma tam słowa na temat wyborów personalnych - zaznaczyła posłanka.
Goście Kamila Durczoka nie zgodzili się również, co do przebiegu całej kampanii. Mariusz Kamiński stwierdził, że Prawo i Sprawiedliwość prowadziło "maksymalnie merytoryczną kampanię". Joanna Kluzik-Rostkowska stwierdziła za to, że głównym winowajcą upolitycznienia warszawskiego referendum jest partia Jarosława Kaczyńskiego.
Autor: dln//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24