Podejrzany o oszustwo i podrobienie weksla Kamil Durczok nie trafi do aresztu. Według informacji przekazanych przez śledczych Sąd Rejonowy Katowice-Wschód nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie dziennikarza na trzy miesiące. Śledczy zamierzają złożyć zażalenie na decyzję sądu.
Jak informowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach Agnieszka Wichary, prokurator zdecydował się skierować wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania z uwagi na treść złożonych przez Durczoka wyjaśnień, które - zdaniem prokuratora - wymagają zweryfikowania, a także z uwagi na surową karę, grożącą za zarzucany podejrzanemu czyn.
Będzie zażalenie
Sąd miał dobę na rozpoznanie wniosku o aresztowanie na trzy miesiące. W środę rano zdecydował nie uwzględnić wniosku prokuratury. Nie podano na razie przesłanek tej decyzji, uzasadnienie postanowienia ma być gotowe w ciągu tygodnia. Powodem odroczenia ma być późna pora sporządzenia postanowienia.
Na tę decyzję sądu zareagowała katowicka prokuratura. Śledczy zamierzają złożyć zażalenie. - Prokurator nie zgadza się z argumentacją sądu, który uznał, że nie zachodzą szczególne przesłanki do zastosowania tego najsurowszego środka zapobiegawczego. W jego miejsce nie zastosował żadnego środka zapobiegawczego. (...) Zdaniem prokuratury postępowanie jest na takim etapie, że wymaga jeszcze kontynuowania. Będą weryfikowane przede wszystkim obszerne wyjaśnienia, które świadek złożył - poinformowała w środę Agnieszka Wichary.
Jak dodała, mimo że Durczok przyznał się do zarzuconego mu czynu, czyli podrobienia podpisu żony, to "umniejszał tę rolę".
Reprezentujący dziennikarza adwokat potwierdził, że po decyzji sądu Durczok został zwolniony oraz, że nie zastosowano wobec niego żadnych innych środków zapobiegawczych.
Zatrzymany w poniedziałek przez CBŚP
Dziennikarz został zatrzymany w poniedziałek przez Centralne Biuro Śledcze Policji. Jego przesłuchanie, które rozpoczęło się w poniedziałek wieczorem, we wtorek od rana było kontynuowane. Zakończyło się późnym popołudniem, Durczok został wyprowadzony z gmachu prokuratury przez policjantów.
Jak w poniedziałek informowała prokuratura, stawiane dziennikarzowi zarzuty dotyczą podrobienia weksla i dokumentów towarzyszących zabezpieczeniu kredytu hipotecznego na blisko 3 miliony złotych, na który umowa została zawarta w sierpniu 2008 roku. Śledztwo zostało wszczęte w sierpniu 2019 roku z zawiadomienia poręczyciela, a także banku, który w tej sprawie również jest pokrzywdzony. Prokuratura zaznaczyła, że w ostatnich dniach wpłynęła kluczowa w tej sprawie opinia biegłego z zakresu pisma ręcznego.
Pytana w poniedziałek o szczegóły postępowania prokurator Wichary uściśliła, że weksel został podpisany w 2008 roku, natomiast później, w 2011 roku, podpisany został "kolejny dokument, który weryfikował konieczność poddania się egzekucji, a który był wymagany przez bank dla zabezpieczenia kredytu".
- Ten zarzut dotyczy okresu 2008-2011 - dodała.
Prokuratura: zbrodnia przeciwko środkom płatniczym
Jak mówiła prokurator, "zawiadomienie dotyczy dwóch weksli, ale z uwagi na konieczność wykonania jeszcze kolejnych czynności procesowych, które będą polegały przede wszystkim na zweryfikowaniu osoby, która dokonała podpisu za poręczyciela na tym wekslu, (...) na dzień dzisiejszy materiały dowodowe pozwoliły na przedstawienie zarzutu dotyczącego tylko weksla na kwotę trzech milionów złotych".
Dodała, że zarzucane Kamilowi Durczokowi przestępstwo to zbrodnia przeciwko środkom płatniczym.
Zgodnie z Kodeksem karnym przestępstwo z artykułu 310 paragrafu 1 Kodeksu karnego, dotyczące między innymi podrobienia papieru wartościowego, jakim jest weksel, "podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności".
Kilka miesięcy wcześniej usłyszał inne zarzuty
Kamil Durczok 26 lipca doprowadził do kolizji na remontowanym odcinku autostrady A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego. Prowadzone przez niego auto marki BMW uderzyło w gumowe pachołki na zwężeniu drogi - jeden z nich uderzył samochód nadjeżdżający z przeciwka. Nikt nie ucierpiał.
Według policji kierowca miał w momencie zatrzymania ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie.
Kamilowi Durczokowi grozi za to do 12 lat pozbawienia wolności. Jest podejrzany o kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości (do czego się przyznał) oraz sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa wystąpienia katastrofy w ruchu lądowym.
Dziennikarz nie trafił jednak do aresztu. Zgodnie z decyzją sądu wpłacił 100 tysięcy złotych poręczenia. Zastosowano wobec niego dozór policyjny, nie może opuszczać kraju.
W mediach od lat 90.
Kamil Durczok karierę dziennikarską rozpoczął w latach 90. w Radiu Katowice. Potem pracował w Telewizji Polskiej, następnie w TVN, a trzy lata temu związał się z telewizją Polsat News. Ostatni raz na tej antenie pojawił się pod koniec 2017 roku.
Dziennikarz do niedawna miał portal internetowy Silesion, który w kwietniu tego roku zniknął z sieci.
Autor: akr,ads,kb,akw//kg,adso,now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24