- W sprawie centrum wypędzonych Polska nie może szukać żadnych kompromisów. Wypędzenia w stu procentach były winą Niemców, którzy autentycznie i do końca popierali Hitlera – mówi w rozmowie z "Wprost" Jarosław Kaczyński.
Na uwagę dziennikarzy tygodnika, że niemieccy historycy z tą tezą by polemizowali, prezes Prawa i Sprawiedliwości i były premier odpowiada: - Tym bardziej trzeba głośno mówić, jaka była prawda. A prawda jest taka, że w Niemczech nie było ruchu oporu, lecz niemal pełna akceptacja działań Hitlera.
I dodaje: - Ich szlachetna skądinąd organizacja "Biała Róża", uznawana za główny przejaw niemieckiego sprzeciwu wobec nazizmu, zmieściłby się pewnie w moim gabinecie. Jeśli dziś pewnych rzeczy nie będziemy przypominać, za kilka lat wystawi się nam rachunki za amunicję zużytą w czasie tłumienia powstania warszawskiego – dodaje.
Zapisze się do szkoły Marcinkiewicza? Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika "Wprost" przyznaje też m.in., że "marketingowo" jest gorszy niż jego rywal z PO Donald Tusk. I żartuje, że być może powinien się zapisać do szkoły polityków, którą ma założyć Kazimierz Marcinkiewicz:
- Może powinienem się nauczyć lepić bałwana i biegać po kinderbalach… Ale boje się, że ja się do tego po prostu nie nadaję. I żadna szkoła mi tutaj, niestety, nie pomoże – mówi szef PiS.
W wywiadzie Kaczyński ujawnia też, że w ramach noworocznego postanowienia chce schudnąć. Mówi także o swoich pomysłach na naprawę partii.
Źródło: "Wprost", tvn24.pl