Nie usprawiedliwiam w żadnym wypadku współpracy Kazimierza Kujdy ze służbami PRL. Informacja o niej spadła na mnie jak "grom z jasnego nieba" - powiedział Jarosław Kaczyński.
Rozmowę z prezesem Prawa i Sprawiedliwości przeprowadziła Polska Agencja Prasowa.
W wywiadzie Kaczyński został zapytany o to, jak przyjmuje doniesienia dotyczące współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa PRL przez byłego (od wtorku) prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Kazimierz Kujda, wieloletni prezes spółki Srebrna związanej z PiS, ma też teczkę, która trafiła do zbioru zastrzeżonego IPN. Prezesa PiS zapytano między innymi, czy wiedział o współpracy Kujdy z aparatem bezpieczeństwa PRL.
"Zawsze się sprawdzał"
- Nie wiedziałem. Dowiedziałem się dopiero, gdy sprawa wybuchła w mediach. Gdy powstawał zbiór zastrzeżony, nie byliśmy przy władzy. Zielonego pojęcia nie miałem o sprawie. Nie ukrywam, że ta informacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nigdy nie zauważyłem niczego, co by wskazywało na to, że Kazimierz Kujda działa przeciwko nam czy spółce, a spółka była atakowana. Zawsze się sprawdzał - powiedział prezes PiS.
- Nie usprawiedliwiam w żadnym wypadku jego współpracy. Ale prawdopodobnie był agentem pięciorzędnym, przy czym tak naprawdę współpraca trwała kilkanaście miesięcy. Od 1981 roku zaczął się z niej wykręcać. Zastrzegam, że nie znam tych materiałów, tylko omówienia. Pokazują one człowieka, który wskoczył w SB-eckie szambo, a potem się z niego wygrzebał. To, że wskoczył jest bardzo wielkim grzechem - dodał.
Jak zaznaczył, pojawia się pytanie, dlaczego "pięciorzędny agent, który się wykręcił ze współpracy" znalazł się w zbiorze zastrzeżonym. - To niezmiernie dziwne. Miał mnóstwo okazji, żeby nam zaszkodzić, a tego nie zrobił - ocenił prezes PiS.
Kaczyński został też zapytany o to, czy Kujda złożył wniosek o autolustrację po ich rozmowie. - Nie. Sam złożył także dymisję ze swojego stanowiska - oświadczył Kaczyński.
"Tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard"
W ubiegłym tygodniu pojawiły się doniesienia medialne dotyczące współpracy Kujdy z aparatem bezpieczeństwa PRL. "Rzeczpospolita" podała, że Kujda "widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard, który współpracę miał rozpocząć w 1979 r. w Siedlcach – zgadza się jego data urodzenia". Według "Rz", w 2002 r. teczka Kazimierza Kujdy trafiła do zbioru zastrzeżonego IPN.
Po publikacjach medialnych Kujda oświadczył, że nigdy nie podjął z SB współpracy, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy. Przyznał, że mógł "podpisać jakieś dokumenty", ubiegając się o wyjazd za granicę. Zapowiedział, że wystąpi do IPN o autolustrację (wniosek jednak należy składać do sądu okręgowego - red.) i opublikuje dokumenty.
Od 2015 r. Kujda kierował Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. We wtorek minister środowiska Henryk Kowalczyk poinformował, że przyjął dymisję Kujdy z tej funkcji.
Wcześniej Kujda pełnił funkcję prezesa NFOŚiGW także w latach 2000-2002 oraz 2006-2008. W przeszłości Kujda był m.in. prezesem spółki Srebrna. Jego nazwisko pojawiło się w niedawnej publikacji "Gazety Wyborczej". Gazeta opublikowała stenogram nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, którego firmy miały przygotować inwestycję budowy w Warszawie wieżowca dla powiązanej z PiS spółki.
Autor: adso / Źródło: PAP