Jarosław Kaczyński nie chce ścigania autora anonimowego listu, który groził mu zamachem. Prezes PiS stawił się dzisiaj w warszawskiej prokuraturze, ale nie złożył wniosku o ściganie sprawcy. Skutkiem tego jest umorzenie postępowania.
W Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Ochota Jarosław Kaczyński został przesłuchany jako świadek. - W trakcie tych zeznań nie złożył wniosku o ściganie sprawcy gróźb karalnych kierowanych wobec niego, które były zawarte w liście skierowanym do biura jednego z posłów - poinformował prokurator Dariusz Ślepokura.
Ściganie tylko na wniosek poszkodowanego
Brak takiego wniosku oznacza umorzenie postępowania, bo przestępstwo gróźb karalnych jest ścigane tylko na wniosek pokrzywdzonego. - Decyzję o umorzeniu podejmować będzie Prokuratura Rejonowa w Będzinie - zaznaczył Ślepokura.
Właśnie prokuratura w Będzinie prowadzi czynności sprawdzające w tej sprawie i nie mogła jednak wszcząć śledztwa bez wniosku pokrzywdzonego.
Śledczy zwrócili się o pomoc prawną do warszawskiej prokuratury, a ta zaprosiła Kaczyńskiego, by stawił się i oświadczył, czy chce ścigania autora listu.
Nawet dwa lata więzienia za pogróżki
List, którego autor (lub autorzy) grożą Kaczyńskiemu śmiercią, jeśli pojawi się w woj. śląskim, został kilka tygodni temu przesłany do będzińskiego biura posła PiS Waldemara Andzela. Był napisany odręcznie i podpisany pseudonimem.
Zgodnie z Kodeksem karnym, autorowi groźby karalnej może grozić kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.
Źródło: PAP, lex.pl