- Jarosław Kaczyński wypowiedział się, że trzeba powołać drugą komisję śledczą ws. "afery stoczniowej". Widać, że przeczytał badania, że ludzie bardziej się przejęli sprawą stoczniową niż aferą hazardową. Jest bardziej ważna społecznie - powiedział w "Radiu Zet" jeden z najbliższych współpracowników Donalda Tuska Rafał Grupiński.
Grupiński ostro wypowiedział się o byłym szefie CBA: Moim zdaniem Mariusz Kamiński jest kłamcą - stwierdził. W ten sposób skomentował zaprzeczenia Kamińskiego, że rząd prosił CBA o ochronę antykorupcyjną podczas sprzedaży polskich stoczni. O tym, że taka prośba padła świadczą m.in. dokumenty z KPRM.
- Co pokazuje, że kłamał także w sprawie sierpniowego spotkania z premierem (ws. afery hazardowej - red.). Samo CBA wystosowało pismo ws. materiałów o stoczniach, jeszcze zanim minister Jacek Cichocki wysłał prośbę o ochronę antykorupcyjną - mówił Grupiński w Radiu Zet.
O prawdziwości dokumentów wysłanych przez kancelarię premiera, mimo insynuacji Jarosława Kaczyńskiego o ich antydatowaniu, nie wątpił drugi z gości "zetki", Stanisław Żelichowski (PSL). - Nie rozumiem, że (Jarosław Kaczyński - red.) mówi o antydatowaniu, a na następny dzień nie przedstawia na to żadnych dowodów - powiedział.
"Rząd nie panuje nad biurokracją"
Stronę Mariusza Kamińskiego wzięli Joachim Brudziński (PiS) i szef BBN Aleksander Szczygło. Szczygło nie dał wiary rządowym dokumentom i za prawdziwe uznał wypowiedzi b. szefa CBA. - Wnioski są takie, że trzeba sięgać do tego, co kto powiedział, a nie ferować wyroki - stwierdził szef BBN.
Z kolei Brudziński zaatakował ekipę Tuska mówiąc, że "rząd nie panuje nad biurokracją, co pokazuje też przypadek Michała Boniego i Julii Pitery, którzy nie mogą przesłać między sobą projektu ustawy antykorupcyjnej".
- Panowie jesteście jak sekta, widzicie tylko to, co chcecie widzieć - zareagował na te wypowiedzi Grupiński i wyjaśnił, jak jego zdaniem przedstawiała się sprawa stoczni. - Zgłosił się inwestor katarski, tylko jeden. Była szansa na inwestora z tego kierunku. Na świecie zaczęto jednak likwidować zamówienia na statki, upadły dwie wielkie stocznie w Niemczech. Dlatego z powodu spadku koniunktury Katarczycy się wycofali, pomimo tego, że wpłacili wadium - powiedział.
Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24