Czy Julia Przyłębska w latach PRL-u należała do organizacji studenckiej wspieranej przez komunistyczne władze? Onet dotarł do dokumentów, z których wynika, że była członkiem Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Prezes Trybunału Konstytucyjnego o tym nie wspomina. W jej biografii można przeczytać za to o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Według dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej, do których dotarł Onet, Julia Przyłębska, wtedy jeszcze Żmudzińska, jako studentka pierwszego roku studiów prawa poznańskiego uniwersytetu została członkiem Socjalistycznego Związku Studentów Polskich w roku akademickim 1978/79.
Działała w Radzie Wydziałowej tej organizacji.
- Niektórzy mówią, że SZSP to były właściwie tylko akademiki, obozy, biwaki, ale to była organizacja ideologiczna, która przygotowywała młodych ludzi do działalności w partii – wyjaśnił redaktor Andrzej Stankiewicz.
Dziennikarz Onetu wskazuje, że informacje na temat członkostwa Julii Przyłębskiej znajdują się w dokumentach paszportowych, które wypełniała przed wyjazdami zagranicznymi. - Ona za PRL-u regularnie jeździła do swojej ciotki, która na stale mieszkała w Berlinie Zachodnim – dodaje.
Działanie w PRL-owskich organizacjach na pewno pomagało w zdobyciu paszportu, choć trudno stwierdzić, czy tak było w przypadku Julii Przyłębskiej. Dokumenty na ten temat nic nie mówią, podobnie jak sama zainteresowana.
"To były konkretne wybory"
Krzysztof Paszyk z Polskiego Stronnictwa Ludowego zwrócił uwagę, że politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy uznają się za jedyne środowisko, które "oczyszcza Polskę od przeszłości PRL-u", powinni być w tych działaniach konsekwentni.
- Robienie z pani przewodniczącej trybunału na siłę osoby zaangażowanej po stronie komunizmu uważam za nie fair – ocenia tymczasem Ryszard Czarnecki z Prawa i Sprawiedliwości.
Nie wiadomo, czy Julia Przyłębska myślała o przyszłości w PZPR. Faktem jest jednak, że w swojej biografii na stronie internetowej Trybunału Konstytucyjnego chwali się przynależnością do organizacji studenckiej, ale nie do SZSP a Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
Pomiędzy tymi organizacjami istniała bardzo wyraźna różnica.
Zdaniem Rafała Grupińskiego z Platformy Obywatelskiej decyzja o przynależności do organizacji studenckiej "to były konkretne wybory". - To nie były obojętne wybory z punktu widzenia takich wartości jak wolność i niepodległość państwa – dodaje.
O ile Socjalistyczny Związek Studentów Polskich był komunistyczną młodzieżówką, tak Niezależne Zrzeszenie Studentów było organizacją, która powstała na fali strajków wobec komunistycznego reżimu.
Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy tłumaczy, że prezes TK wpisała do biografii to "z czego uważa, że jest dumna, co było dla niej ważniejsze".
"Nie sposób z góry kogoś takiego skreślać"
Marcin Kierwiński z PO uważa, że to przejaw "hipokryzji sędzi Przyłębskiej i całego PiS-u".
Premier Mateusz Morawiecki w lipcu 2018 roku tłumaczył, że zmiany, które przeprowadzano w Sądzie Najwyższym to efekt walki PiS z postkomunizmem. Również prezydent Andrzej Duda w październiku 2018 roku zapewniał, że "zależy mu na tym, by nastąpiła przemiana pokoleniowa" w składach orzekających sędziow.
Ci, którzy sami wiedzą sporo o komunistycznych młodzieżówkach, też są zaskoczeni. "Myślałem, że jestem wielką mendą, a okazuje się, że można być większą. Można z taką przeszłością zapisać się do PiS i awansować. Uczę się całe życie" - napisał na Twitterze Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który ma przeszłość w PZPR.
- Sam fakt, że ktoś żył i jakoś układał sobie karierę zawodową, przy tym przyzwoicie się zachowując (...), nie sposób z góry kogoś takiego skreślać – mówi Marcin Horała z PiS.
Julii Przyłębskiej przed wyborami do Parlamentu Europejskiej kilka zdań poświęcił sam prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Stwierdził wówczas, że prezes TK jest jego "odkryciem towarzyskim ostatnich lat".
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24