Joanna Staniszki walczy o mandat z list .Nowoczesnejtvn24
Joanna Staniszkis - to jedno z najgłośniejszych nazwisk na listach .Nowoczesnej w wyborach do Sejmu. Głównie ze względu na matkę - profesor Jadwigę Staniszkis, która nie ukrywa swojej sympatii do zupełnie innej partii i publicznie przyznaje, że na córkę nie zagłosuje. Materiał magazynu "Czarno na białym".
Joanna Staniszkis od pytań o nazwisko i porównań ze znaną matką nie może uciec. Sama jednak ma swój dorobek naukowy. W latach 90. wyjechała na studia do Stanów Zjednoczonych, gdzie zrobiła doktorat z matematyki. 18 lat temu wróciła do Polski, od 10 uczy w dwujęzycznym warszawskim liceum.
- Myślałam o wejściu do polityki od kilku lat. Szukałam ugrupowania. Szukałam czegoś, co by mnie pociągnęło - mówi Staniszkis o powodach swojego startu z list partii Ryszarda Petru.
"Cieszę się, że nie głosuje na mnie"
Ze startu córki nie do końca zadowolona jest prof. Jadwiga Staniszkis. - Do polityki powinni iść ludzie, którzy mają taki bakcyl, którzy się angażują - mówiła w „Faktach po Faktach”. - Nie przypominam sobie, żeby działała (córka -red.) w jakichś organizacjach - dodała i podkreślała, że na córkę nie zagłosuje.
Nie przeszkadza to jednak Joannie Staniszkis.
- Mama jest bardzo trudną osobą, bardzo kategoryczną. I cieszę się, że nie głosuje na mnie. To byłoby złamanie swoich zasad - mówi kandydatka .Nowoczesnej.
- Nie jest tajemnicą, że panie, jako dwie bardzo silne osobowości, często się ścierają. I głównym miejscem tych strać są właśnie poglądy polityczne - mówi kuzyn Joanny Staniszkis, Witold Staniszkis.
Wygląda na to, że wsparcie - choć nie wyborcze - jednak jest. Jadwiga Staniszkis po pierwszym telewizyjnym wywiadzie córki zatelefonowała do niej jako pierwsza. - Powiedziała, że nie będzie oglądać, bo będzie się za bardzo denerwowała. Ale jednak obejrzała. Była pierwszą osobą, która zadzwoniła i powiedziała, że widziała, że było ok - mówi kandydatka do Sejmu.