- Nigdy nie było takiej skali nieprawidłowości i fałszerstw, jak podczas tych wyborów - ocenił w "Kropce nad i" Joachim Brudziński. Szef sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że gdyby nie skala fałszerstw, na poziomie obwodowych komisji wyborczych, wynik PiS byłby inny. Zawiedli też mężowie zaufania. - Nie sprawdzili się - stwierdził.
Na środowej konferencji prezes PiS zaatakował prezydenta Komorowskiego. Według Jarosława Kaczyńskiego sytuacja, w której prezydent państwa, "otoczony prezesami sądów i autorytetami prawniczymi", rozstrzyga "z góry przed orzeczeniami sądów, że wybory były przeprowadzone w sposób rzetelny" stanowi "niebywały i antykonstytucyjny nacisk na sądy".
Do zarzutów PiS odniosła się szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. Oceniła, że ta wypowiedź jest przejawem "politycznej schizofrenii", a także braku wiedzy co do funkcjonowania tych organów.
"Wynik PiS byłby inny"
- Płacą jej za to, żeby takie - za przeproszeniem - dyrdymały opowiadała - skomentował słowa rzeczniczki Joachim Brudziński. Szef sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości przekonywał o słuszności zarzutów postawionych przez prezesa PiS.
- Stwierdzenie pana prezydenta , że "nic się nie stało", jest niczym innym jak psuciem demokracji. Mówienie o tych, którzy wierzą w fałszerstwo, że są w "odmętach szaleństwa", to psucie dyskursu publicznego - ocenił.
Według Joachima Brudzińskiego, problemem jest to, że nie został zmieniony kodeks wyborczy. To doprowadziło do sytuacji sprzyjającej fałszerstwom. - Nigdy nie było takiej skali nieprawidłowości i fałszerstw, jak podczas tych wyborów - ocenił. - Gdyby nie skala tych fałszerstw, wynik PiS byłby inny - dodał.
Zawiedli też mężowie zaufania
Jak powiedział gość Moniki Olejnik - zapytany o dowody potwierdzające słuszność stawianej tezy - oskarżenia PiS to suma drobnych fałszerstw na poziomie obwodowych komisji wyborczych. - Jeśli stwierdzamy, że w dwóch identycznych pod względem liczby i struktury wyborców gminach był zdecydowanie różny odsetek głosów nieważnych, to coś jest nie tak. W gminie, gdzie rządził wójt niezależny, było 2 proc. głosów nieważnych, a tam gdzie PSL - dużo więcej - podkreślił.
Zawiedli też mężowie zaufania. - Nie sprawdzili się - stwierdził. - Komisja liczyła głosy przez tydzień. Proszę wskazać człowieka, który przez 7 dni będzie warował nad kartami wyborczymi - tłumaczył niedyspozycję, tych, którzy z ramienia PiS mieli czuwać nad prawidłowością przebiegu wyborów.
W obronie demokracji i wolności
Gość Moniki Olejnik odniósł się także do informacji o tym, że wśród kolejnych posłów, których podróże wzbudziły wątpliwości sejmowych kontrolerów, jest poseł Girzyński.
- Jeśli tych informacji nie wyjaśni, zostanie ukarany - zapewnił. - Życzyłbym liderom wszystkich partii w Polsce, aby potrafili wyciągać konsekwencje tak rygorystycznie jak robi to Jarosław Kaczyński. Nie miał żadnych oporów, aby wnioskować o usunięcie z partii np. Hofmana. Co innego zrobiła PO w przypadku Nowaka - dodał.
Joachim Brudziński zachęcał też do udziału w marszu 13 grudnia. - To będzie nasz marsz w obronie demokracji i wolności mediów. To będzie marsz pokojowy - zapewnił. Jak powiedział - jego organizatorzy nie zgadzają się na to, żeby Polska pod rządami PO zmierza w stronę standardów białoruskich.
Autor: jl/kka / Źródło: tvn24