PiS chce po wyborach zmieniać konstytucję. - Tego wymaga naprawa Rzeczpospolitej - tłumaczył premier Jarosław Kaczyński w Sygnałach Dnia, i dodał, że będzie do tego szukał poparcia "w konserwatywnej części PO".
Potrzebna pomoc konserwatywnej części PO PiS ma nawet projekt własnej konstytucji, ale - jak przyznał szef rządu - społeczeństwo nie jest na to przygotowane. Przyszły Sejm miałby się więc zająć tylko zmianami w obecnej ustawie. Wśród nich na przykład te dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał ma - jak się wyraził Jarosław Kaczyński - blokujący wpływ na różne zmiany. Te uprawnienia miałyby zostać zniesione i jak twierdzi premier, będzie to możliwe nawet bez poprawek do konstytucji.
Zdaniem szefa rządu poprawek będą natomiast wymagały zmiany w przepisach dotyczących prawotwórstwa. Posłowie mieliby zająć się jeszcze zapisami w kwestii uprawnień socjalnych. Wprawdzie - jak przyznał premier - i dziś jest ich wiele, ale "są one tak skonstruowane, że nic z nich nie wynika". - My chcemy Polski solidarnej, ale w ramach realizmu ekonomicznego. Z obecnej konstytucji wynika, że nawet te realia ekonomiczne trzeba by było odrzucać - tłumaczy Kaczyński, dodając że PiS chce zapewnić w ustawie realne prawa. Listę zmian zamyka problem konstytucyjnych uprawnień prezydenta. - Jego pozycja jest nie do końca jasna - wyjaśnia.
Sam PiS choćby po wyborach miał zwykłą większość głosów, tych zmian nie wprowadzi. Do zmiany konstytucji potrzeba 307 głosów. Gdzie będzie chciał szukać brakującego poparcia? - Liczę na współpracę konserwatywnej części Platformy Obywatelskiej - przyznaje premier.
Debata z Tuskiem? Pod jednym warunkiem Komentując poniedziałkową debatę z byłym prezydentem, Kaczyński przyznał: byłem górą. Dodaje, że wprawdzie w sondażach po debacie przegrał minimalnie, ale w badaniach popularności Aleksander Kwaśniewski ma od niego zdecydowanie lepsze notowania. Oskarżenia o to, że przez rozmowę z twarzą LiD umacnia lewicę, zdecydowanie odrzuca. - Debata pokazała różnice między dwoma obozami - twierdzi, tłumacząc że chciał "przekonać Polaków, akceptujących trzecią Rzeczpospolitą, do czwartej". - Są przesłanki, by twierdzić, że mi się udało - dodał.
Pytany o możliwość debaty z liderem PO, zapewnia że "jest gotowy zmierzyć się z Donaldem Tuskiem" i kolejny raz powtarza ten sam warunek: niech obieca, że nie chce koalicji z LiD. - Jeśli chce współpracy z lewicą, to znaczy że jest w obozie III RP, której twarzą jest Aleksander Kwaśniewski - argumentuje.
"Lekarze łamią przysięgę Hipokratesa" Odchodzącym od łóżek pacjentów lekarzom premier zarzuca łamanie przysięgi Hipokratesa. - To nie jest naruszenie prawa, ale postępują niezgodnie z etyką zawodową - krytykuje. Podkreśla, że protesty są nieuzasadnione, bo już w przyszłym roku nakłady na służbę zdrowia wzrosną o 11 miliardów złotych i duża część tych pieniędzy pójdzie właśnie na podwyżki płac dla pracowników medycznych.
Ukraina - ostateczne zwycięstwo pomarańczowej rewolucji Odnosząc się do wstępnych rezultatów wyborów parlamentarnych na Ukrainie, premier przyznał, że takie wyniki go cieszą. Podkreślił, że objęcie urzędu premiera przez Julię Tymoszenko oznaczałoby ostateczne zwycięstwo "pomarańczowej rewolucji". Po przeliczeniu 98 procent głosów zwycięzcą pozostaje Partia Regionów premiera Wiktora Janukowycza, z 34-procentowym poparciem. Tuż za nią jest jednak Blok Julii Tymoszenko, na który głosy oddało ponad 30 procent wyborców. Proprezydencki Blok Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona skreśliło 14 proc. głosujących. Oba ugrupowania zapewniają, że wspólnie stworzą rząd.
Źródło: Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24