Szef MON Antoni Macierewicz podpisał w czwartek dokumenty umożliwiające wznowienie badania katastrofy smoleńskiej. Tragedię będzie badać powołana do tego podkomisja przy KBWLLP.
RELACJA Z POWOŁANIA NOWEJ KOMISJI SMOLEŃSKIEJ
Jerzy Miller odniósł się do zarzutów, które pod adresem kierowanej przez niego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, sformułował szef MON Antoni Macierewicz.
- Skala tych zaniechań była olbrzymia i uniemożliwiała wówczas dojście do prawdy, bowiem w istocie ci, którzy badali tę tragedię, zostali ubezwłasnowolnieni. To ówcześni rządzący zarówno w wymiarze publicznych deklaracji, jak i przyjętych zobowiązań prawnych (...) przejęli na siebie pełną odpowiedzialność za wszystko, co miało się zdarzyć, oraz za wyniki, jakie opublikowano pod nazwą raportu komisji ministra Millera - powiedział Macierewicz.
Jak skomentował na antenie TVN24 Miller, "nie wie na jakiej podstawie te zarzuty zostały sformułowane". - Z zarzutami się nie zgadzam - dodał.
Odniósł się również do słów Macierewicza, który powiedział, że na podstawie materiałów zgromadzonych przez KBWLLP "trzeba jednoznacznie stwierdzić, iż zostały ukryte podstawowe fakty i podstawowe informacje, które w sposób zasadniczy zmieniają ogląd wydarzeń". Jak mówił, wśród nich trzeba wymienić: zniszczenie ponad 400 kart informacji i meldunków, jakie zostały dostarczone 10 kwietnia do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego; wskazać na meldunki instytucji państwowych pokazujących przygotowywanie przez służby specjalne operacji mającej uniemożliwić dojście do prawdy; wskazać na odnalezienie "posiadanego przez cały czas przez urzędników KBWLLP" pełnego, nieprzerwanego zapisu lotu w zakresie działania przyrządów i parametrów od startu do "rozpadu samolotu w powietrzu mniej więcej 15-18 metrów na ziemią".
Miller zaznaczył, że "żadnych kart nie zna". - Nic nie było niszczone, nawet nie próbuję się domyślać - dodał.
"Nie mam zamiaru uczestniczyć w żadnym show"
Były szef MSWiA przypomniał, że Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) zwróciła się do strony rosyjskiej z kilkunastoma stronami pytań, na które nigdy nie dostała odpowiedzi. Jak powiedział, można uzyskać więcej informacji dot. katastrofy smoleńskiej, pod warunkiem, że strona rosyjska będzie chciała współpracować.
Pytany, czy podjąłby współpracę z podkomisją, jeśli otrzymałby taką propozycję, odpowiedział, że każdy, kto dostałby nowe informacje, które nie były dostępne w czasie pracy komisji nie byłby obojętny.- Nie mam zamiaru uczestniczyć w żadnym show. Jeżeli to jest rzeczywiście praca poważna, a nie tak jak dotychczas, to warto się nad każdym dokumentem pochylić - dodał.
Lasek: w naszej komisji żadne dokumenty nie zostały zniszczone
Członek komisji Millera dr Maciej Lasek odnosząc się do "niszczonych kart" powiedział, że powiedział, że "nic takiego nigdy nie słyszałem, i nie dotyczy to komisji, tylko Sztabu Generalnego, i to tam trzeba pytać". - Nie będę się do tego odnosił, bo sprawa nie jest mi znana - dodał.- W naszej komisji żadne dokumenty nie zostały zniszczone. Myśmy korzystali ze wszystkich dokumentów, które nam były potrzebne do określenia przyczyny - podkreślił Lasek.- Natomiast jeżeli chodzi o rejestratory, tak oczywiście mieliśmy zapis rejestratorów praktycznie od samego początku do końca badania. Wszystkie i nieprzerwane. Robiliśmy na tym również prezentację - dodał. Podkreślił, że w załącznikach do raportu komisji Millera są opisane: dokładne działanie i analiza zapisu tych rejestratorów oraz przedstawione są działania "wszystkich systemów w oparciu o te zapisy".- W związku z tym nie wiem, na czym opiera się ta informacja przekazana przez pana ministra (Macierewicza -red.) - powiedział Lasek.
Podkomisja do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej będzie liczyła 21 członków. Jej szefem zostanie dr inż. Wacław Berczyński, któremu pomogą m.in. prof. Kazimierz Nowaczyk i dr inż. Bogdan Gajewski. Komisji doradzać będą też czterej eksperci zagraniczni.
Autor: js/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock