Nie znam żadnych kart. Nic nie było niszczone - powiedział Jerzy Miller, były szef MSWiA, który przewodniczył komisji badającej katastrofę smoleńską w latach 2010-11. Odniósł się w ten sposób do słów szefa MON Antoniego Macierewicza, który powiedział, że zniszczonych zostało ponad 400 kart informacji i meldunków, jakie zostały dostarczone 10 kwietnia do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Szef MON Antoni Macierewicz podpisał w czwartek dokumenty umożliwiające wznowienie badania katastrofy smoleńskiej. Tragedię będzie badać powołana do tego podkomisja przy KBWLLP.
Jerzy Miller odniósł się do zarzutów, które pod adresem kierowanej przez niego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, sformułował szef MON Antoni Macierewicz.
- Skala tych zaniechań była olbrzymia i uniemożliwiała wówczas dojście do prawdy, bowiem w istocie ci, którzy badali tę tragedię, zostali ubezwłasnowolnieni. To ówcześni rządzący zarówno w wymiarze publicznych deklaracji, jak i przyjętych zobowiązań prawnych (...) przejęli na siebie pełną odpowiedzialność za wszystko, co miało się zdarzyć, oraz za wyniki, jakie opublikowano pod nazwą raportu komisji ministra Millera - powiedział Macierewicz.
Jak skomentował na antenie TVN24 Miller, "nie wie na jakiej podstawie te zarzuty zostały sformułowane". - Z zarzutami się nie zgadzam - dodał.
Odniósł się również do słów Macierewicza, który powiedział, że na podstawie materiałów zgromadzonych przez KBWLLP "trzeba jednoznacznie stwierdzić, iż zostały ukryte podstawowe fakty i podstawowe informacje, które w sposób zasadniczy zmieniają ogląd wydarzeń". Jak mówił, wśród nich trzeba wymienić: zniszczenie ponad 400 kart informacji i meldunków, jakie zostały dostarczone 10 kwietnia do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego; wskazać na meldunki instytucji państwowych pokazujących przygotowywanie przez służby specjalne operacji mającej uniemożliwić dojście do prawdy; wskazać na odnalezienie "posiadanego przez cały czas przez urzędników KBWLLP" pełnego, nieprzerwanego zapisu lotu w zakresie działania przyrządów i parametrów od startu do "rozpadu samolotu w powietrzu mniej więcej 15-18 metrów na ziemią".
Miller zaznaczył, że "żadnych kart nie zna". - Nic nie było niszczone, nawet nie próbuję się domyślać - dodał.
"Nie mam zamiaru uczestniczyć w żadnym show"
Były szef MSWiA przypomniał, że Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) zwróciła się do strony rosyjskiej z kilkunastoma stronami pytań, na które nigdy nie dostała odpowiedzi. Jak powiedział, można uzyskać więcej informacji dot. katastrofy smoleńskiej, pod warunkiem, że strona rosyjska będzie chciała współpracować.
Pytany, czy podjąłby współpracę z podkomisją, jeśli otrzymałby taką propozycję, odpowiedział, że każdy, kto dostałby nowe informacje, które nie były dostępne w czasie pracy komisji nie byłby obojętny. - Nie mam zamiaru uczestniczyć w żadnym show. Jeżeli to jest rzeczywiście praca poważna, a nie tak jak dotychczas, to warto się nad każdym dokumentem pochylić - dodał.
Lasek: w naszej komisji żadne dokumenty nie zostały zniszczone
Członek komisji Millera dr Maciej Lasek odnosząc się do "niszczonych kart" powiedział, że powiedział, że "nic takiego nigdy nie słyszałem, i nie dotyczy to komisji, tylko Sztabu Generalnego, i to tam trzeba pytać". - Nie będę się do tego odnosił, bo sprawa nie jest mi znana - dodał. - W naszej komisji żadne dokumenty nie zostały zniszczone. Myśmy korzystali ze wszystkich dokumentów, które nam były potrzebne do określenia przyczyny - podkreślił Lasek. - Natomiast jeżeli chodzi o rejestratory, tak oczywiście mieliśmy zapis rejestratorów praktycznie od samego początku do końca badania. Wszystkie i nieprzerwane. Robiliśmy na tym również prezentację - dodał. Podkreślił, że w załącznikach do raportu komisji Millera są opisane: dokładne działanie i analiza zapisu tych rejestratorów oraz przedstawione są działania "wszystkich systemów w oparciu o te zapisy". - W związku z tym nie wiem, na czym opiera się ta informacja przekazana przez pana ministra (Macierewicza -red.) - powiedział Lasek.
Podkomisja do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej będzie liczyła 21 członków. Jej szefem zostanie dr inż. Wacław Berczyński, któremu pomogą m.in. prof. Kazimierz Nowaczyk i dr inż. Bogdan Gajewski. Komisji doradzać będą też czterej eksperci zagraniczni.
Autor: js/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock