Była wielka zapowiedź wyplewienia z polskiego gruntu "jednorękich bandytów" i zmasowane akcje ich rekwirowania przeprowadzane przez celników. Po niespełna czterech miesiącach od tamtych wydarzeń okazuje się jednak, że równie masowy będzie prawdopodobnie powrót maszyn do miejsc, z których zostały zabrane. Powód? - Rządowy pomysł na ich szybszą delegalizację weryfikują sądy - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
To one nakazują zwracać właścicielom zarekwirowane w wyniku kontroli legalne automaty. Gazeta sugeruje, że teraz państwo czeka zapewne wysyp pozwów o odszkodowania z tytułu utraconych zysków.
Dlaczego "jednoręcy bandyci" muszą wracać do lokali, z których wynosili je celnicy? Bo zgodnie z przepisami nie mieli oni prawa tego robić. I dlatego jak na razie wyroki są w 100 procentach korzystne dla właścicieli automatów.
Wynosili jak leci. A nie mogli
Proces kontrolowania lokali, które mają zezwolenia na użytkowanie automatów o niskich wygranych, uruchomił w grudniu 2009 roku wiceminister finansów i szef służby celnej Jacek Kapica.
W cztery tygodnie celnicy zatrzymali ponad tysiąc maszyn. Ich zdaniem działały one nielegalnie. Właściciele od razu zaskarżali decyzje o zajęciu sprzętu do prokuratury. Służba Celna nie może bowiem bez decyzji prokuratora lub sądu rekwirować rzeczy, a nawet prowadzić przeszukań.
- Nie jest też uprawniona do orzekania, czy automat działa, czy nie działa zgodnie z prawem - zauważa "DGP". W sytuacji gdy celnik stwierdzi, że z automatem coś jest nie tak, może co najwyżej przeprowadzić tzw. eksperyment, czyli wezwać eksperta z Ministerstwa Finansów. To on dopiero poddaje maszynę gruntownej i wiarygodnej kontroli. Tymczasem z barów, pubów czy sklepów celnicy wynosili automaty, na których widniały nienaruszone plomby założone właśnie przez takich specjalistów.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu