Polska mimo trudności, jakie przeżywamy z Ukrainą, nie przestaje być frontowo zaangażowana w to, aby Unia Europejska brała większą odpowiedzialność za przyszłość tego kraju - mówił wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański w internetowej części programu "Jeden na jeden" w tvn24.pl.
Wiceminister Szymański komentował spotkanie z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenko, w którym wraz z premier Beatą Szydło brał udział w Brukseli.
- W relacjach dwustronnych jest potrzeba udrożnienia, uporządkowania kwestii historycznych, które dzisiaj utrudniają relacje - kontynuował Szymański.
"Polskie oczekiwania są jasne"
Szef MSZ Witold Waszczykowski mówił niedawno, że polska polityka wobec Ukrainy, jeśli chodzi o kwestie prawdy historycznej, będzie skorygowana. Oświadczył, że zostaną przygotowane "procedury, które nie dopuszczą ludzi, którzy zachowują skrajnie antypolskie stanowisko, do przyjazdu do Polski".
Dodał, że konsekwencje poniosą również osoby, które na poziomie administracyjnym nie dopuszczają do kontynuowania ekshumacji (chodzi o prace poszukiwawcze IPN - red.) i renowacji polskich miejsc pamięci.
Kilka miesięcy temu ukraińskie instytucje zajmujące się upamiętnieniami historycznymi zakazały stronie polskiej poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy. Zakaz został wydany po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu i wcześniejszych przypadkach dewastowania ukraińskich miejsc pamięci w Polsce.
Do sprawy w "Jeden na jeden" odniósł się Szymański.
- Myślę, że na tym poziomie obie strony się zgadzają, że nie może dochodzić do takich rzeczy, jak blokowanie ekshumacji, tak jak to się stało w ostatnim czasie - stwierdził wiceminister.
Pytany, czy taka deklaracja padła podczas spotkania ze strony prezydenta Ukrainy, odpowiedział: - Nie. To bardzo wyraźnie powiedziała pani premier Beata Szydło, pokazując, że polskie oczekiwania w tej sprawie są jasne.
Na pytanie o to, jak na te słowa zareagował Poroszenko, Szymański odparł: - Myślę, że prezydent Poroszenko doskonale rozumie, że tego typu sprawy, w szczególności w naszej części Europy, są niezwykle ważne i nie mogą być lekceważone.
- Z drugiej strony, ten szczyt pokazał, że Polska mimo swoich oczekiwań i trudności, jakie przeżywamy z Ukrainą, nie przestaje być frontowo zaangażowana w to, aby Unia Europejska brała większą odpowiedzialność za przyszłość Ukrainy - dodał.
Warunki "udrożnienia interesów"
Wiceminister Szymański był również pytany o spotkanie premier Beaty Szydło z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
- Z całą pewnością dobrze opisano mapę problemów - ocenił. - Mamy w Unii Europejskiej kilka procesów legislacyjnych dotyczących klimatu, energii, przyszłości wspólnego rynku, gdzie Polska ma bardzo określone zdanie, bardzo określone oczekiwania i interesy - tłumaczył.
- Pani premier przedstawiła jasne oczekiwania dotyczące właściwego wyważenia interesów i to oczywiście warunkuje udrożnienie interesów między Warszawą a Paryżem - podkreślił.
"Oczekujemy, żeby Francja przemyślała to stanowisko"
- W przypadku pracowników delegowanych osiągnęliśmy dość dużo. Ta ostatnia propozycja, która została przyjęta na Radzie do spraw społecznych, jest zasadniczo lepsza niż wyjściowe propozycje - ocenił.
- Premier Szydło powiedziała bardzo wyraźnie, że zgoda jest możliwa, pod warunkiem, że obie strony wykażą zdolność do kompromisu, zdolność do zmiany pewnych oczekiwań. Pierwotne francuskie oczekiwania w tej sprawie były bardzo daleko idące. Oczekujemy, żeby Francja przemyślała to stanowisko, ponieważ to się odciśnie na konkurencyjności rynku - argumentował Szymański.
Pracownicy delegowani
25 października tego roku Parlament Europejski przyjął stanowisko w sprawie zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych. Decyzja europosłów otwiera drogę do rozpoczęcia negocjacji z krajami członkowskimi nad ostatecznym kształtem przepisów. Propozycja PE różni się od tej przyjętej w Radzie UE. Europosłowie - podobnie jak domagała się tego Warszawa - proponują dłuższy okres delegowania. Chcą, by wynosił on do 24 miesięcy, z możliwością przedłużenia w określonych przypadkach, by dokończyć prace.
Tymczasem Rada proponuje, by okres delegowania mógł wynosić 12 miesięcy, z możliwością przedłużenia o kolejne pół roku. Dla polskich firm, które delegują ponad 460 tysięcy pracowników do innych krajów członkowskich (najwięcej w całej UE - red.), ma to niebagatelne znaczenie.
Propozycja przewiduje bowiem, że po wygaśnięciu okresu delegowania do delegowanego pracownika będą miały zastosowanie wszystkie przepisy kraju przyjmującego, łącznie z koniecznością płacenia składek na ubezpieczenie społeczne. To z kolei znacznie podniesie koszty i sprawi, że konkurencyjność polskich przedsiębiorstw na Zachodzie znacznie się obniży.
Autor: azb//plw / Źródło: tvn24.pl