- To jest najlepszy dowód niewinności pana premiera, bo gdyby było tam coś poważnego, to niewątpliwie już by to uruchomiono - powiedział w środę prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, odnosząc się do ujawnionych nagrań z Mateuszem Morawieckim. Oświadczył, że w ramach rządzącej koalicji nie ma planów zmiany premiera.
Kaczyński był pytany w Radiu Olsztyn, czy w związku z ujawnionymi w ostatnim czasie nagraniami rozmów z restauracji Sowa i Przyjaciele, są plany zmiany premiera. - Nie ma takich planów - oświadczył prezes Prawa i Sprawiedliwości.
- Takie rozmowy to jest, powiedzmy sobie, takie gaworzenia przy stoliku, co się wszystkim zdarza. W ogóle nie biorę tego poważnie. Po prostu jest to materiał niezawierający żadnych treści, które można brać pod uwagę poważnie w polityce - powiedział Kaczyński.
Jak zaznaczył, "człowiek, który nie był politykiem, coś tam sobie mówi, czasem ma rację, czasem nie ma racji, czasem to jest zupełnie normalne, czasem może trochę niefortunne, ale nie przekracza to żadnej granicy, która jest nieprzekraczalna i która kompromituje, więc nie ma w ogóle o czym mówić".
- To jest najlepszy dowód niewinności pana premiera, bo gdyby było tam coś poważnego, to niewątpliwie już by to uruchomiono. Nie ma nic poważnego, wobec tego uruchamia się tego rodzaju taśmy. Nie mają one znaczenia - ocenił prezes PiS.
Taśmy Morawieckiego
Na początku października portal Onet opublikował fragmenty rozmowy obecnego szefa rządu m.in. z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą oraz Krzysztofem Kilianem (prezesem PGE) i Bogusławą Matuszewską (zastępczynią Kiliana).
Nagranie, które pochodzi z akt afery taśmowej, trwa około 3,5 godziny. Dziennikarze Onetu skupili się na kilku wątkach rozmów. Portal tvn24.pl opisał dwa dotąd nieznane wątki. Z nagrania wynika, że Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych "cichego" wsparcia dla Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu z rządu PO-PSL. Miał interweniować też w sprawie pracy dla syna Ryszarda Czarneckiego, europosła z Prawa i Sprawiedliwości.
W poniedziałek portal Onet.pl opublikował treść nagrania podsłuchanej rozmowy, w której padają słowa o Robercie Kubicy. Według portalu Morawiecki, ówczesny prezes BZ WBK, uznał "dramatyczny wypadek Kubicy za zdarzenie pozytywne z punktu widzenia swojego banku". Gdyby bowiem – jak tłumaczy Onet - do wypadku nie doszło, bank prawdopodobnie musiałby zostać sponsorem kierowcy. "Na szczęście złamał rękę, raz, drugi (…) Ja nie chcę, k...a, co roku pięć dych płacić" - zacytował portal słowa obecnego premiera.
Po ujawnieniu tego wątku rozmów sprzed lat, premier spotkał się z Robertem Kubicą. Kierowca napisał następnie, że nie ma do Mateusza Morawieckiego żadnych pretensji.
Autor: js/adso / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Krystian Maj / KPRM