Po wyborach mogłem dokonać wyboru na czele, którego z ministerstw chce stanąć. Przez szereg lat byłem rektorem, uznałem za najbardziej odpowiednie dla siebie miejsce Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Jarosław Gowin. Odniósł się w ten sposób do zapowiedzi wyborczych Beaty Szydło, że miał zostać ministrem obrony narodowej.
O Gowinie jako o "najbardziej prawdopodobnym kandydacie" na ministra obrony narodowej mówiła sama Beta Szydło jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. 8 października 2015 roku na konferencji prasowej w Warszawie Szydło zaznaczyła, że chce przeciąć pojawiające się spekulacje pojawiające się wokół osoby Antoniego Macierewicza.
- To nie media i nie PO będzie decydować o tym, kto będzie tworzył mój rząd - powiedziała wtedy Beata Szydło, informując, że to Gowin jest prawdopodobnym kandydatem na szefa MON. Były polityk PO i minister w rządzie Donalda Tuska podkreślał wówczas, że jest zaszczycony propozycją Szydło.
"Wynik trochę za dobry"
Jarosław Gowin odniósł się do tych zapowiedzi w programie "Kropka nad i", tłumacząc dlaczego nie został ministrem obrony narodowej.
- Mieliśmy wynik trochę za dobry na to, żebym był ministrem obrony narodowej - powiedział. - W tym sensie, że okazało się, że nie potrzebujemy dodatkowego koalicjanta spoza obozu Zjednoczonej Prawicy - dodał.
Pytany o to, czy Polacy nie zostali tym samym oszukani, odpowiedział: - Dostrzega pani na pewno różnicę pomiędzy zapowiedziami personalnymi, a zapowiedziami programowymi. Te ostatnie mają o wiele bardziej fundamentalny charakter.
Podkreślił, że "po wyborach mógł dokonać wyboru na czele, którego z ministerstw chce stanąć". - Ponieważ przez szereg lat byłem rektorem, to uznałem za najbardziej odpowiednie dla siebie miejsce Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego - wyjaśnił Gowin.
Dodał również, że "ma wrażenie, iż środowiska akademickie nie żałują tego wyboru".
Autor: KB/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24