W sprawie uchodźców rząd przekroczył Rubikon - stwierdził w "Faktach po Faktach" profesor Tomasz Nałęcz, historyk i były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. Psycholog społeczny profesor Janusz Czapiński przypomniał, że już w 2015 roku około 30 procent Polaków wykazywało postawy ksenofobiczne. - Gdy zaczęto mocno walić w te bębny, ten wskaźnik obficie wzrósł - zauważył.
Komisja Europejska wszczęła procedurę przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom, ponieważ kraje te nie wywiązały się do tej pory z zobowiązań w sprawie relokacji uchodźców. Politycy PiS oceniają, że decyzja KE jest niesłuszna. Sondaże pokazują, że przyjmowaniu uchodźców sprzeciwia się również większość polskiego społeczeństwa.
Psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński stwierdził w "Faktach po Faktach", że takie nastroje Polaków go nie dziwią.
- Już w 2015 roku, w czasie ostatniej edycji Diagnozy Społecznej, około 30 procent Polaków manifestowało postawy ksenofobiczne. Absolutny sprzeciw wobec jakimkolwiek "innym" - wyjaśnił.
- Gdy zaczęto mocno walić w te bębny: my tu na swoim i nikogo obcego nie będziemy przyjmować, bo zobaczcie, co się dzieje w Londynie czy Paryżu, to ten wskaźnik obficie wzrósł - mówił. Według profesora Czapińskiego, część z tych osób to "letni przeciwnicy".
- Tych twardych przeciwników jest mniej więcej tyle, ile w tej chwili, w ostatnich sondażach, uzyskuje w poparciu Prawo i Sprawiedliwość - tłumaczył. - To są rzeczywiście zdeklarowani przeciwnicy: nikogo absolutnie nie przyjmować, na wszelki wypadek. Dmuchajmy na zimne, bo nawet jeśli uwierzymy, że nie wszyscy z nich są potencjalnymi terrorystami, to wśród nich może się znaleźć jeden, dwóch, trzech i to już wystarczy. Nie wpuszczajmy - opisywał ich tok rozumowania.
"PiS uruchomił demona"
Historyk prof. Tomasz Nałęcz ocenił, że kampania Prawa i Sprawiedliwości przeciwko przyjmowaniu uchodźców jest oparta na "nienawiści do kogoś innego". - Z punktu widzenia historycznego absurdalna kampania, bo tak naprawdę Polak żywego uchodźcy na oczy nie widział; tego, którym PiS straszy - mówił.
- Mnie to do złudzenia przypomina kampanię endeków z 1912 roku, kiedy Narodowa Demokracja, będąc w kłopotliwej sytuacji i szukając "narkotyku" dla społeczeństwa, które pociągnie społeczeństwo za tymi politykami, sięgnęła po antysemityzm - mówił.
- Jeszcze w pierwszej dekadzie XX wieku ludzi niechętnych Żydom (...) było pewnie około 30 procent - kontynuował. - Potem, kiedy endecja wypisała to na sztandarach, kiedy Żyd stał się symbolem zagrożenia, zła, to naprawdę problem antysemityzmu stał się jednym z największych polskiego społeczeństwa i trwa do dzisiaj - tłumaczył.
- Moim zdaniem, PiS uruchomił demona, którego zapędzić z powrotem będzie strasznie trudno - ocenił.
Według Nałęcza, Jarosław Kaczyński stosował w sprawie uchodźców "wręcz goebbelsowskie metody". - Te jego teksty, że uchodźcy przyniosą zarazki i bakterie obce, to jest język Goebbelsa z lat 30. - stwierdził.
Prof. Janusz Czapiński zwrócił uwagę, że nie chodzi tutaj o "jednorazowy apel". - Te komunikaty sączą się w zasadzie niemal codziennie - podkreślił.
"W sprawie uchodźców rząd przekroczył Rubikon"
Komentując rozdźwięk między stanowiskiem rządu w sprawie uchodźców a apelami wielu hierarchów kościelnych, Nałęcz stwierdził, iż "nawet ci biskupi, którzy są konserwatywni, zdają sobie sprawę, że w sprawie uchodźców rząd przekroczył Rubikon".
- Wyciągnięcie ręki do człowieka w potrzebie jest przecież istotą chrześcijaństwa - zauważył. - Nie wiem, jak pani (Beata) Szydło czy pan (Jarosław) Kaczyński walczą z uchodźców. Przecież gdyby Egipt nie przyjął rodziny pewnych uchodźców, którym groziło zamordowanie dziecka, to nie byłoby w ogóle tej religii - mówił.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24