Twierdzenie, że w czasach, które nastąpiły po panu Treli, nastąpiła głęboka zapaść, to jest po prostu kłamstwo - przekonywał minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski podczas wizyty w stadninie koni w Janowie Podlaskim. Mówił także o prezesach, którzy kierowali nią po zwolnieniu w 2016 roku Marka Treli. - Ja bym tych ludzi nie zatrudnił - stwierdził.
Posłanki Koalicji Obywatelskiej Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela 20 maja pojechały z interwencją poselską do stadniny w Janowie Podlaskim. Twierdzą, że hodowane tam zwierzęta są niedożywione i trzymane w skandalicznych warunkach. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi odpiera zarzuty. W oświadczeniu przesłanym "Faktom" TVN twierdzi, że "doniesienia o skandalicznych warunkach trzymania koni w Stadninie Koni Arabskich w Janowie Podlaskim nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości".
"To jest po prostu kłamstwo"
We wtorek stadninę odwiedził minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski. Podczas konferencji prasowej mówił między innymi o osobach, które kierowały nią po zwolnieniu w 2016 roku ówczesnego prezesa Marka Treli. Byli to Marek Skomorowski, Sławomir Pietrzak, Grzegorz Czochański, a obecnie na stanowisku prezesa jest Marek Gawlik.
CZYTAJ TAKŻE: Upadek stadniny w Janowie Podlaskim >>>
- Ja bym tych ludzi nie zatrudnił. Nie ja podejmowałem decyzje, nie ja ich zatrudniałem, nie ja ich będę oceniał - stwierdził. Minister przekonywał jednak, że "twierdzenie, że w czasach, które nastąpiły po panu Treli, nastąpiła tam głęboka zapaść, to jest po prostu kłamstwo".
Wspominał także o przeprowadzonym przez spółkę BDO audycie stadniny z lipca 2016 roku, którego wyniki do tej pory nie były upublicznione. Ardanowski przyznał, że nie wie, dlaczego dokument nie został udostępniony i oświadczył, że od dziś będzie on dostępny. Audyt pojawił się na stronie ministerstwa we wtorek.
Minister Ardanowski podczas swojej wizyty wziął także udział w otwarciu izby pamięci na terenie stadniny.
Przez lata w Janowie Podlaskim padały rekordy
Stadnina w Janowie Podlaskim istnieje od ponad 200 lat, jest jedną z 14 spółek strategicznych hodowli koni zarządzanych przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Międzynarodowy rozgłos zyskała za sprawą organizacji aukcji koni arabskich, która po raz pierwszy odbyła się w 1970 roku. W roku 2001 została jej nadana nazwa Pride of Poland.
W lutym 2016 roku odwołano wieloletniego prezesa stadniny w Janowie Podlaskim Marka Trelę. Jako powód zwolnienia podano "utratę zaufania" i niegospodarność. Razem z Trelą stanowisko stracił Jerzy Białobok, dyrektor stadniny koni arabskich w Michałowie. Spotkało się to z oburzeniem środowiska hodowców koni w kraju i za granicą.
Przez lata w Janowie Podlaskim padały rekordy. Goście z całego świata kupowali konie za setki tysięcy euro. W 2015 roku 10-letnia siwa klacz Pepita, wyhodowana w Janowie, została sprzedana za 1,4 mln euro. W sumie sprzedano wtedy 24 konie za niemal cztery miliony euro.
W 2017 roku aukcja Pride of Poland - po zmianach - nie cieszyła się już taką popularnością zagranicznych gości. Sprzedano wtedy zaledwie sześć z 25 oferowanych koni za w sumie 410 tys. euro. W 2018 roku było niewiele lepiej - nabywców znalazło sześć koni za łączna kwotę 501 tysięcy euro.
Źródło: TVN24